Ohayo!
Dziś dodam recenzję znalezionej przeze mnie ostatnio
J-rockowej parodii.
N: Na początku widzimy kolesia, który siedzi, gra na gitarze
i śpiewa. Zaraz pojawia się skojarzenie z Tatsuro. Tatsu, ćmik, gitara i „Na
chuj mi, kurwa, twoje kwiaty?...”
T: Ja? Ja nie przeklinam, kurwa!
N: Zaraz, co ty tu robisz?
T: Jest ze mną reszta.
Wszyscy: Hej!
N: Nie, nie piszecie ze mną recenzji!
Wszyscy: Ale Nika…
N: Nie.
Wszyscy: Prosimy…
N: Nie. Zawsze, kiedy chcecie coś ze mną pisać, później nie
wychodzi.
Wszyscy: Tym razem nie nawalimy, obiecujemy.
N: Ech, no dobra.
Wszyscy: Tak!
N: Okej, następnie pojawia się Totchi, który śmieje
się śmiechem Waldzia ze „Świata według Kiepskich” i… O mój Boże, Tora!
T: „Przystojny jestem”? <unosi brew>
N: Jakbym słyszała Ruksona.
Ru: Ej, ja nie mam takiego mniemania o sobie. A to, że
jestem zajebiście piękny, to już inna sprawa.
N: Przy krasnoludku po prostu padłam!
Ru: Nie widzę w tym nic śmiesznego. <foch>
N: Ej, Ruki się potknął.
MYV: Potkł się! Potkł się!
Ru: Wcale się nie potkłem… to znaczy nie potknąłem!
MYV: Poktkłeś się! ;p O, to ja… Co za głos…
Ru: Co za angielszczyzna…
Re: Czego chcesz? Bardzo ładnie mówi.
Ru: Reita, to że ty nie umiesz wygęgać ani słowa po
angielsku, nie oznacza, że każdy, kto robi to odrobinkę lepiej, jest od razu
znawcą języka angielskiego. O, czyżby następny był Reita? Tylko dlaczego
wygląda jak Kyo?
Re: Ha ha, bardzo śmieszne.
Ru: A masz rację, ty mówisz jeszcze gorzej.
Re: Bo jak cię zaraz…!
N: Następni są… Tak, to chyba koleś z Girugamesh… Wpieprza
bułkę. Co ja widzę?! TATSURO! I też wpieprza bułkę. Rany, jak ty ją dziwnie
konsumujesz… I tryknąłeś swojego kumpla.
Tak nie można… Mam wrażenie, że on mówi: „Pojebało cię, idioto?!”
T: Nie, on po prostu żuje bułkę. Nie ośmieliłby się tak do
mnie powiedzieć. <Tatsu boss>
N: Następnie the GazettE…
Re: Właśnie, Rukson, odpierdol się od mojego ptaka!
Ru: W życiu bym go nie tknął!
Re: Jak to nie?! Chcesz się przekonać?!
Ru: Ach tak?!
Re: Tak! Dotkniesz go i to teraz!
Ru: Zdecyduj się, człowieku, najpierw mówisz, że mam się
odpierdolić, a teraz, że mam cię macać.
Re: Zatem macaj mnie, nie macając. Proste.
Ru: O.O Weź się lecz!
N: SuG i „Ajajaj bez jaj”! Koleś po prawej i jego taniec wymiatają.
I… co ja słyszę?! „It's the final countdown”! Klasyk! Jezu, jaka profanacja,
ale no dobra, fajnie to wygląda, kiedy śpiewa to Nao. Wszystko wieńczy „Bajabongo”.
Uff, wreszcie koniec, a, cholera, obiecaliście, że będziecie grzeczni…
Wszyscy: Przepraszamy.
Re: Ruki, zabieraj łapę z mojego krocza!
Ru: No przecież chciałeś…
Bai, bai. o(^.^)o))