Albo jesteś bardzo wrażliwy, wiedziałeś, że ten związek nie ma przyszłości i nie chciałeś cierpieć, albo jesteś zwykłą pizdą.
Zastanawia mnie tylko, dlaczego? Co ci to dało? Zabawa ludzkimi uczuciami naprawdę sprawia tyle przyjemności?
Jestem ciekawa, co sobie myślałeś. Kiedy się poznaliśmy. Kiedy rozmawialiśmy. Kiedy usuwałeś mnie ze znajomych. "Rozjebałem dziewczynie życie. Może przeze mnie będzie chciała je zakończyć... Ale mam to w dupie, bo jestem zimnym chujem"?
I jeszcze to pierdolenie: "Masz uśmiech jak anioł", "Jesteś taka piękna", "Mam kilku przyjaciół na całe życie. Ty jesteś jednym z nich. Chcę się tobą zaopiekować", "Cieszę się, że cię poznałem" i wreszcie to zakłamane "Kocham cię". Po co to wszystko było, do cholery?!
A byłeś taki uroczy... Nadal ciężko mi w to uwierzyć... Jak to pozory mogą człowieka zmylić.
I życzę ci, "kochanie", z całego mojego zranionego serduszka, żeby ktoś ci kiedyś zrujnował psychikę, żebyś cierpiał, tak jak ja teraz. Żebyś spotkał na swojej drodze jakąś zimną koreańską zdzirę, która zabawi się tobą w ten sam sposób, co ty mną. Da ci nadzieję, uszczęśliwi, a potem ci to brutalnie zabierze. Odejdzie i zostawi po sobie tylko wspomnienia, piękne słowa w skrzynce mailowej i ranę w sercu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz