Kiedy umrę, wszystko będzie w pozytywnych barwach. Nie chcę czerni. Za dużo jej w moim życiu.
Kiedy umrę, goście będą tańczyć do białego rana, a następnego dnia wstaną i wrócą do swoich obowiązków.
Kiedy umrę, chcę, żeby wszyscy się cieszyli. Żadnej smutnej twarzy, żadnych łez. Bo przecież czeka mnie lepsze życie.
Kiedy umrę, będę chuda. Będę piękna.
Kiedy umrę, będę się uśmiechać. Będę zadowolona z osiągniętego celu.
Kiedy umrę, będę z niecierpliwością wypatrywać tego lepszego świata. Gdzie nie liczy się to, jak wyglądasz, ile zarabiasz, jakie masz ubrania, kolor skóry, czy jakiej jesteś orientacji.
Kiedy umrę, najchętniej sama zapaliłabym sobie znicz na swoim grobie. Ale ja już będę ponad to, poza swoją cielistą powłoką.
Kiedy umrę, odetnę się od wszystkiego. Nikogo więcej nie zranię, nikt nie będzie się przeze mnie zabijać.
Kiedy umrę... Czy to nie brzmi pięknie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz