Zewsząd atakują mnie reklamy o odchudzaniu. Sama szukam porad typu "Anorektyczki dla anorektyczek", zastanawiając się jednocześnie, czy jestem jedną z nich? Czy w ogóle mam czelność nazywać się anorektyczką? Psychicznie pewnie tak, ale moje ciało to jedna wielka porażka. Ludzie całkiem zdrowi, są chudsi ode mnie. Wszyscy są chudsi ode mnie. A ja jestem słaba.
Jest mi słabo i niedobrze. Mam ochotę pozbyć się z siebie jedzenia. Cholera, jak mi się kręci w głowie. O co ci chodzi, gnojku?! Przecież jem! Jem i to za dużo...
Kupiłam dzisiaj strój na basen. Przeraził mnie rozmiar, który musiałam wybrać. Teraz siedzę i zupełnie nie odczuwam głodu. Mam odruch wymiotny, kiedy tylko pomyślę o jedzeniu, nie muszę nawet na nie patrzeć. Zobaczymy, ile wytrzymam. Mam nadzieję, że utrzyma się to długo. Najlepiej przez resztę życia.
Ostatnio jestem bardzo chorowita. Ale to na pewno nie przez to, na pewno nie. To nie wina Any, to moje ciało jest niedoskonałe.
Ale kiedyś będzie idealne. Będzie piękne i chude, chorobliwie chude...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz