Wczorajszy dzień zaliczam do beznadziejnych…
Ale od początku. Byłam pewna, że się spóźnię. Dojeżdżam do szkoły autobusem nr 84, który z a w s z e się spóźniał, a teraz nagle zaczął przyjeżdżać punktualnie. Kiedy dotarłam na przystanek, był pusty. Stała tylko jedna dziewczynka (chyba z podstawówki). Podeszłam do niej i zapytałam, czy 84 już jechał. Odpowiedziała, że tak. Miałam ochotę dać sobie w łeb. Ten autobus jeździ co 20 minut, a jako jedyny zawozi mnie prosto pod osiedle, na którym mieści się moja szkoła. Musiałam jechać 81, potem przesiąść się na tramwaj, który na szczęście od razu przyjechał. Koniec końców nie dostałam spóźnienia, ponieważ pojawiłam się w sali, kiedy sprawdzano obecność. Wyjątkowo pierwszą lekcją był WOK (nie mam pojęcia dlaczego) i kartkówka. Tylko dwa pytania. No dobra, uczyłam się, tylko zapomniałam podać przykłady budowli gotyckich, no i pomyliłam wieki, w których ten styl obowiązywał… Ale wypisałam cechy, napisałam definicję dzieła sztuki oraz składników tego dzieła… Powinno być dobrze, prawda?
Potem była historia (zrobiła nam ją zamiast wychowawczej), na której oddawała sprawdziany. Szybka jest, dostajemy sprawdziany już na następnej lekcji… Trzy plus… 20,75 punktów. Czwórka była od 21… No myślałam, że sobie w łeb strzelę! Uczyłam się pięć godzin, na dodatek kilka tematów miałam wykute na wypadek, gdyby pytała albo zrobiła kartkówkę! Kto? Kto stosuje ćwiartki w punktacji?! Zapytałam, czy nie mogę dostać cztery minus, a ona na to, że nie stosuje minusów, że sprawdzała moją pracę parę razy, chcąc jakoś naciągnąć, ale niestety nie wyszło. Dodała, że mam się nie przejmować, bo trzy plus traktuje jak czwórkę… o_O
Religia – zastępstwo z jakimś innym księdzem… Zdecydowanie wolę naszego. ^ ^
Dwie lekcje polskiego. Dostałam plusika. Ostatnio jestem bardzo aktywna na polskim…
Niemiecki – kolejna kartkówka. Ze słówek. Ubłagaliśmy nauczycielkę, żeby sprawdziła na lekcji. Zgodziła się, stwierdziła, że i tak jesteśmy z materiałem do przodu, zadała nam jakieś proste ćwiczenia i szybko sprawdziła nasze prace. Czwóreczka. ^ ^ Zmieniam się teraz w klasowego kujona. o.O Hm, może to przez to, że teraz już trochę lepiej się tam czuję i wzięłam się za siebie?
Na angielskim przedstawialiśmy jakąś scenkę – ma to nas przygotować do matury. Było pełno śmiechu. ;]
Oczywiście na przerwach szłam do mojej rodzinki. Cioci nie ma – źle się czuje. ;( Okazało się, że tata słucha Mansona! *.* Łiii! \(^o^)/ Gadaliśmy o swoich seme. I o moim wzroście.
N: Wiesz, moje seme jest niższe ode mnie...
T: <wybuch śmiechu>
N: Nie śmiej się z niej! >.<
T: Okej, okej. Ile ma?
N: 148.
T: Moje seme też! xD
Później dorwał się do mojego zeszytu i podziwiał moje pismo. Powiedział, że mnie zabije, bo to nie fair, że tak piszę. O.O
Tata w poniedziałki kończy tak jak ja, więc szliśmy razem na przystanek. Wyszliśmy ze szkoły. Przed nami szedł Dawid, który mi się podoba, no i sprawiał wrażenie, że ja jemu też, bo pierwszy zwrócił na mnie uwagę. Nagle podszedł do jakiejś dziewczyny, która stała przed szkołą, dał jej białe tulipany i ją przytulił…
N: O-on… ma dziewczynę… On ma dziewczynę…
T: Kto?
N: Chłopak, który mi się podoba.
T: Skąd wiesz?
N: Widziałam ich przed chwilą…
Tata musiał zadzwonić do swojej mamy. Kiedy z nią rozmawiał, najzwyczajniej w świecie się rozpłakałam.
T: Ty ryczysz? – zapytał, gdy skończył.
N: Tak…
T: Idziemy do Biedronki. Muszę kupić bilety i trzeba cię ogarnąć.
Kupił te bilety, sprzedawczyni dziwnie mi się przyglądała. Pewnie zastanawiała się, dlaczego płaczę…
Tata popatrzył mi w oczy i spytał, co się stało. Odpowiedziałam, że chodzi o to, że on ma dziewczynę.
T: I tylko z tego powodu płaczesz?
N: Tak.
T: Powiedz, o co jeszcze chodzi. Nie płakałabyś tak, tylko przez to.
Zatem opowiedziałam mu, że to już kolejna osoba, z którą mi nie wyszło. Że pierwszy niby chciał, ale jakoś nie uśmiechało mu się za to zabrać, że dziewczyna, która mi się podoba jest hetero, że ja również jej się podobałam, ale przeszkadzała jej moja płeć, a teraz ten ma dziewczynę…
T: Skąd wiesz, że to jego dziewczyna? Może to jego bardzo serdeczna przyjaciółka, która ma dziś urodziny?
N: Nie wiem. Nie rozumiem tylko, dlaczego się na mnie gapi, skoro kogoś ma.
T: Skoro się gapi, to raczej nie jest jego dziewczyna. A jak się na ciebie patrzy?
N: Ja tam nie wiem. Zresztą dużo osób się na mnie patrzy, z powodu ubrań.
T: Ale patrzy się inaczej, niż reszta tych osób?
N: Nie jestem w stanie określić, czy komuś się podobam, czy nie.
T: Nawet jeśli to jego dziewczyna, to jego strata, że wybrał tamtą. On ma czego żałować, a nie ty. Bo jesteś zajebista. – Poczochrał moją grzywkę. – Kiedy Kuba mnie rzucił, przepłakałem całą noc, siedząc w łóżku i jedząc lody. Wyobrażasz mnie sobie?
Kiwnęłam głową. Wyobraziłam go sobie i zrobiło mi się go tak strasznie żal.
T: No właśnie. Mam taki głosik, który mi mówi, że jestem brzydki, że jestem do niczego.
N: Ja też tak mam.
T: Ale wcale tak nie jest.
Podczas rozmowy kilka razy mnie przytulił.
Kiedy już się uspokoiłam, zauważyłam, że jakiejś starszej pani wypadł z siatki chlebek. Podniosłam go i jej podałam. Podziękowała mi i powiedziała, że nawet tego nie zauważyła.
Znów przytuliłam się do taty i zapytałam, czy przypadkiem mu się nie spieszy – nie chciałam go zatrzymywać.
T: No co ty? Przecież cię nie zostawię, kiedy płaczesz…
Wyszliśmy z Biedronki i skierowaliśmy się w stronę przystanku. Na przejściu stał nie kto inny, jak Dawid ze swoją dziewczyną. Powiedziałam tatusiowi, że to oni.
T: Nie masz się czym przejmować. Wygląda jak rozjechany szop…
N: Ona?
T: On… Jedzie mój tramwaj.
Przytulił mnie i przeszedł na drugą stronę. Szkoda, że nie jeździmy w tym samym kierunku. Nie chciałam się z nim jeszcze rozstawać.
Przeszłam obok Dawida i jego dziewczyny i wsiadałam do drugiego wagonu siódemki (wracam tramwajami). Oni jechali chyba tym samym, ale byli w pierwszym wagonie. Siedziałam na skrzynce i słuchałam „Taion” the GazettE. Jedna z moich ulubionych piosenek, idealna na takie okazje. Oprócz tego dobrzy są jeszcze Manson i Sadie. A ponieważ moje MP3 było na skraju wyczerpania (tam mam Mańka), słuchałam tych drugich (ci mieszkają w karcie pamięci mojej komórki). Minusem płakania w miejscu publicznym jest większa liczba spojrzeń, plusem jest to, że ludzie dają ci święty spokój (tak, mam tu na myśli babcie, które mruczą pod nosem o zwolnieniu miejsca) Z siódemki przesiadłam się na wahadełko i siedziałam na krzesełku, słuchałam Sadie i w spokoju przeżywając swoją wewnętrzną malutką apokalipsę.
Kupiłam białe Michałki. Ale chyba nałykałam się tyle łez, że nawet one były słone… Zadzwoniłam do Alex i opowiedziałam jej całą sytuację. Przepraszam, że przeszkodziłam Wam w spotkaniu. Nie wiedziałam, że jesteś z Dawidem.
Najgorsze, że następnego dnia miał być sprawdzian z geografii, a w takiej sytuacji nie mogłam się skupić. Opisałam w pamiętniku całe to zajście i wyszedł mi z tego wiersz… Alex każe mi wstawić na bloga, ale to było pisane podczas rozpaczania, więc nie wyszło z tego jakieś dobre dzieło… Jeszcze zobaczę. Może dodam.
Mama wróciła koło dziewiętnastej. Również jej wszystko opowiedziałam. Jej reakcja dała mi takiego kopa! Pewnie nauczyłabym się na ten sprawdzian, gdyby nie to, że zbliżała się dziesiąta i byłam zmęczona.
M: Pomyśl teraz, że może niedługo spotkasz jakiegoś skośnookiego. Będzie miał duże okularki, taką dużą bluzę, jak ty, czarne rozczapierzone włoski. Stanie przed tobą z kwiatkiem i powie: „Cekałem na ciebie całe swoje zycie, Nika!” A ty co mu odpowiesz? „Sorry, ale jestem z Dawidem”? „Ale ja cię kocham, Nika, nigdy cegoś takiego nie cułem!”, „Ale Dawid zostawił dla mnie swoją laskę.” „Laska? Co to znacy?”. I co? Odmówiłabyś takiemu słodziakowi?
Nie, w życiu! Chyba go narysuję. ^ ^ Moja mama jest geniuszem. ;* Mama stwierdziła, że same problemy z tym Dawidem, skoro przez niego nie mogę się na sprawdzian nauczyć. I rzeczywiście, do czego to doszło, żeby jakiś chłopak zaburzał mi mój normalny tryb dnia i jeszcze nie pozwalał się uczyć! Mama zgodziła się, żebym poszła jutro trzy lekcje później.
Rano dostałam smsa. Od ojca. Jakżeby inaczej?
T: Gdzieżże moi pierworodni?
N: Będzie o 11.30. Jest u lekarza.
Pospałam dzisiaj do ósmej. Autobus miałam o 10.51, więc włączyłam jeszcze laptopa. Kiedy dojechałam do szkoły, Rafał nazwał mnie głuptasem, bo „kto to widział, żeby przyjeżdżać na dwie lekcje?” A ja po prostu chciałam zobaczyć się tatą. No i nie chciałam potem mieć zaległości z PO i polskiego.
Znów dostałam od niego jabłuszko i poznałam się bliżej z babcią. Jest przeurocza. Musiałam ją poczochrać po włosach i przytulić. ^ ^ Dowiedziałam się od taty, że uroczo dziś wyglądam. Ojej ^ ^. No i podziękowałam mu za wczoraj. Tak uroczo się uśmiechnął i do mnie mrugnął.
T: Nie ma za co. Mam nadzieję, że pomogłem.
Pomógł! I to jak!
Na niemieckim nic nie robili, ponieważ było zimno i siedzieli w kurtkach, a pani stwierdziła, że nie będzie z nimi przerabiać tematu i żeby uczyli się na geografię. Na angielskim zrobili jedną stronę w ćwiczeniach. Sprawdzianu z geografii nie było! Robili tylko jakieś ćwiczenia na kartkach, w parach. No nic, skąd miałam wiedzieć? Przynajmniej nie będę jako jedna z nielicznych pisać go po feriach.
Na PO mówiliśmy o gwałtach, porwaniach i pobiciach. Na polskim wzięła mnie do odpowiedzi. Nie uczyłam się… Ale pytała mnie z przerabianych na lekcji tekstów Kochanowskiego. Pięć minus… uff… Zadała nam wypracowanie i omówiła temat. To wszystko.
Znów kończyłam godzinę wcześniej. Tata poszedł ze mną do szatni i założył mi kurtkę. Kochany. ^ ^
W domu dokończyłam Michałki. Teraz były już słodkie. ;)
Jutro czeka mnie kartkówka z chemii. Zaraz będą ferie, do cholery! =.= Nic nie rozumiem. Najwyżej zawalę, a w ferie, kiedy spotkam się z Agatą, ona mi to wyjaśni i poprawię.
Dziękuję za uwagę. ;* Bai bai! (^.^)o))
PS. Tatuś Was pozdrawia. (^*^) Bardzo mu było miło, kiedy opowiedziałam mu, że tak go lubicie. ^.^
Aha, Alex, nie gniewaj się o ten wybuch śmiechu. On tylko żartował. ;)