30 listopada 2012

MUCC *.*

Przed chwilą rozmawiałam z moim nastoletnim, przyszywanym tatusiem, który napisał mi, że MUCC znowu gra metal. Zaraz zaczęłam się zastanawiać, czy nasz kochany Tatsu nadal biega w koturnach. Tak, biega. xD Ale mniejsza z tym, polecę Wam teraz piosenkę, którą przesłał mi tatuś. Jest GE-NIA-LNA!

Naprawdę polecam ją przesłuchać. ^ ^ Może Wam też
się spodoba. :3

ShiNda, pamiętasz, jak jakiś rok albo dwa lata temu oglądałyśmy filmiki tego chłopaka? 

Więc tak, ja Cię błagam na kolanach: ZRÓBMY JAKIŚ HAPPENING! Ja chcę zrobić z siebie debila na oczach całego miasta! No dobra, może przesadziłam, ale trzeba zrobić coś spontanicznego! Jakby co, nie brałam jeszcze nowych leków, a z moją głową wszystko dobrze. Zapewniam. 

Narysowałam dziś nowe rysunki:

Myślałam, że nie dam sobie rady z tym gorsetem, ale
jakoś, JAKOŚ się udało. 

Wahałam się, czy pokolorować, czy zostawić czarno-
białe, ale jednak zdecydowałam się na to drugie.

No to by było na tyle. Do zobaczenia. ^3^

28 listopada 2012

Wierszyk :3



Hej, napisałam dzisiaj coś takiego...
Pomysł wpadł mi do głowy, kiedy… czesałam włosy w łazience. Zaczęłam wtedy rymować i tak jakoś mi wyszedł z tego kawałek wierszyka. A potem dopisałam resztę.

Kenzo ryje po śmietnikach, ma wszak misję, a więc orze,
Aż mu w ręce nagle wpada karton po telewizorze.
Pędem więc do Praktikera,
Gdzie taśmę klejącą wybiera.
Kiedy już wszystko gotowe,
Kenzo zachodzi w głowę,
Jak tu zwabić Shindy’ego,
By wszedł do kartonu tego.
Już wiem! – głośno wykrzykuje − Shindy do psów miłość czuje.
Nagle Shindy się pojawia, a Ken plan swój w życie wciela.
Zwraca się do „przyjaciela”:
− Shindy miły, Shindy złoty,
Ja tam może wolę koty,
Lecz wiem, jak ty psa kochałeś,
A gdy umarł, tak szlochałeś.
Tam, przed domem karton wielki.
W środku siedzą małe psiaki.
Okaż serce, porzuć lęki
I uratuj te szczeniaki.
Shindy słysząc złą wiadomość
Szybko ruszył na ratunek,
A że skłamał ten jegomość,
Miał dopiero później zrozumieć.
Dopadł karton, szybko otwiera…
− Kenzo, przecież tu nic nie ma.
− O, naprawdę? Już jest pełny!
Krzyknęła podła gadzina
I wepchnęła do kartonu Shina.
Shindy siedzi zaskoczony.
Karton z zewnątrz był czerwony,
A tu w środku cały czarny.
Teraz los już jego marny.
Ken-chan taśmą karton obkleja,
A Shina opuszcza nadzieja.
Na to, że kiedyś wyjdzie,
Że ktoś go uratować przyjdzie.
Kenzo pudło dopchał do salonu.
Ani słowa nikomu,
Gdzie znajduje się Shindy.
Skłamie, że pojechał do Indii.
Do pokoju wchodzi Tatsuro,
Twarz ma nieco ponurą.
− Gdzie jest Shindy? Mam potrzebę.
Chcę wymacać jego włosy.
Wtedy czuję się jak w niebie,
Gdy dotykam  złote kłosy.
− Shindy, Shindy.
Ciągle tylko on.
Nie ma go, pojechał do Indii.
A jak wróci, to mu włosy zgol.
I macaj wtedy, kiedy będziesz chciał,
A nie, gdy Shindy będzie czas miał.
− Tatsuro! – dobiega z wnętrza kartonu.
− A co to? Wszędzie rozpoznam ten głos!
Tylko Shindy tutaj mówi przez nos.
− Ja wcale nie mówię przez nos!
− Przymknij się, bo przez tydzień nie dostaniesz jedzenia!
A przez dwa nie będzie palenia.
− Ja nie palę przecież.
To najgorsza rzecz na świecie.
− Czy w tym pudle jest Shindy? – przerywa Tatsuro.
Zrzucił już z twarzy maskę ponurą,
Teraz wściekły jest jak osa,
Która dopiero co przeleciała Kenzo obok nosa.
− Nie, nie, nauczyłem się udawać Shindy’ego.
To naprawdę nic trudnego.
Wystarczy zatkać nos
I już masz jak on głos.
Zatyka nos i demonstruje,
A Shindy powoli w kartonie wariuje.
Rzuca się na wszystkie ściany
I krzyczy:
− Tatsuro! Kenzo jest pojebany!
Zamknął mnie w kartonie.
Ja nic nie zrobiłem.
A do nikogo nie zadzwonię,
Bo komórkę zgubiłem.
Tatsu Kenzo odpycha,
Shindy już prawie zdycha.
Zrywa taśmę, karton otwiera,
Widzi swojego przyjaciela.
Siedzi na dnie, skulony
I śmiertelnie przerażony.
− Mój biedaku.
Przytula Shina, który patrzy na Kenzo z mordem w oczach.
Buźka Shina już nie jest urocza.
Teraz jest straszna i rozgniewana.
Bałaby się go Lalka Chucky sama.
− Powinien odpowiedzieć przed sądem – podsunął Tatsu,
Strzepując kurz ze swoich laczków.
− Genialny pomysł! – Shindy wykrzykuje
I od razu lepiej się od tego czuje.
Słyszy to Aoi, który jest sędzią.
I podchodzi do tego z wielką niechęcią.
− Miejmy to za sobą – mówi, jak ma w zwyczaju,
Czarną togę na siebie przywdziewając.
− Teraz szybko streśćcie, co się takiego stało,
Bo ja naprawdę czasu mam mało.
Więc Shindy mówi, jak było:
− Dobrze mi się żyło.
Aż ten idiota,
Gada coś o psach i kotach.
I zamknął mnie w pudle.
Myślałem, że tam umrę.
− Czy Kenzo-san ma coś na swoją obronę?
Dlaczego zamknął pan pana Shina w kartonie?
− On wprowadził się do naszego małego mieszkanka!
A Nika znalazła sobie nowego kochanka!
Długowłosego frajera,
Co tylko jedzenie nam zżera.
Cały dzień nic nie robi.
Leży na kanapie,
Prostując nogi.
I jeszcze sapie,
Że go zamknąłem w kartonie.
Ciesz się, że jeszcze do psychiatryka nie dzwonię.
− A za co miałbym trafić do psychiatryka?
− Ja już od dawna podejrzewam, że ty masz jakiegoś bzika.
− Cisza! Proszę mówić do sądu!
Aoi w kontuar młotkiem wali,
Że omal się mebel nie rozwali.
− Uznaję Kenzo winnym za wrzucenie do pudła.
Tatsuro na to:
− No, a ja nareszcie będę mógł macać Shindy’ego po kudłach.

27 listopada 2012

ON

Dziś miałam tylko matematykę. Ale to nie jest takie istotne. Ważne, co wydarzyło się potem. Byłam u lekarza. Zważyła mnie. Waga mi stoi. ;/ A miałam nadzieję, że schudłam. Powiedziałam jej o moich złych myślach i o tym, że siebie nie akceptuję. Zapisała mi nowe leki i chwilę ze mną pogadała. Jutro psycholog.
Potem poszłam po moją mamę na pływalnię. I tam był taki śliczny chłopak. Wysoki jak cholera. *.* Lubię wysokich ludzi. I te czarne spodnie na tych długich nogach, na tym zgrabnym tyłeczku... Kurde, Nika, opanuj się. xD Ale no... I popatrzył na mnie kilkakrotnie. Zastanawiałam się, o czym myśli, kiedy na mnie patrzy. "Czemu ta debilka się na mnie tak gapi?" czy może "Ale ona ma dziwne buty...". Ale! Kiedy wychodził spojrzał na mnie, powiedział "do widzenia" i się uśmiechnął. Boże, jak słodko. Rany, jak to wszystko infantylnie brzmi. Najlepsze jest to, że już drugi raz go spotkałam. Błagam, chcę go spotkać po raz trzeci. *.* I niech coś w końcu ruszy.

Wieczorem rodzice dodatkowo zniszczyli już i tak mój kiepski humor. Skoro nie jestem głodna, to nie jestem, tak?
Mam teraz ochotę zrobić im na złość i... się... zagłodzić. Tak, to dziecinne, ale chcę im pokazać, że jeśli nie chcę jeść, to nie będę. I mogę nawet umrzeć. Bylebym była chuda.

25 listopada 2012

Lipiec 2012

Jak zapewne pamiętacie w lipcu byłam na dwóch genialnych koncertach. Ale dziś nie będziemy mówić o Anli, tylko o naszym kochanym Mańku. :3 Opisałam koncert, ale nie dałam żadnych zdjęć, mimo że je mam i to dość dużo. Dlaczego tego nie zrobiłam? Sama nie wiem. xD

Wokalista zespołu esOterica.

To uwielbiam. *.* Mamusia się postarała. :3
A to ja, po koncercie. Widać, że zmęczona, prawda? xD
Azjatyckie dzieciaki na warszawskim rynku. Ich babcia była Polką. :3

Swoich zdjęć z następnego dnia, po koncercie lepiej nie będę pokazywać. Jeszcze byście się przestraszyli. Wyglądałam na bardzo, bardzo... zmęczoną. xD Ale cóż się dziwić? Raz, że koncert, a dwa, że w dzień tego niezwykłego wydarzenia już od rana źle się czułam, bolały mnie uszy itd.
No, to wszystko. Obyło się bez mojego marudzenia. :3 Bai. :*

22 listopada 2012

...

Wytłumaczcie mi, proszę, co ja takiego zrobiłam, że wszyscy się mnie czepiają? "Zacznij jeść", "Skończ z odchudzaniem", "Zacznij się lepiej uczyć". Kurde, jakby to było takie łatwe, to chyba już dawno jadałabym normalnie, prawda? A gdyby nie to przeklęte gówno, które omal nie odebrało mi życia, które niestety nie odebrało mi życia, nie miałabym żadnych problemów z nauką. Wczoraj... było beznadziejnie. Ja jestem beznadziejna. I proszę bardzo, powiedzcie, że się nad sobą użalam, że wyolbrzymiam swoje problemy, że zamiast działać, wolę się poddać. Ale ja... ja po prostu nie mam siły...
Wczoraj w nocy znów płakałam i tak bardzo pragnęłam, żeby coś mnie stąd zabrało albo żebym zasnęła i już nigdy się nie obudziła.

Czasami mam ochotę odizolować się od reszty świata. Zamknąć się w pokoju: tylko Ana i ja. Jednocześnie boję się, że ludzie mnie opuszczą przez anoreksję. Nie poradzę sobie z tym sama.

Ale i tak będę chuda. Może mi się robić słabo, mogę mdleć, mogę nawet umrzeć. I tak nie chcę tu być. Urodziłam się w nieodpowiednim dla mnie świecie. Nie pasuję tu i tyle. Jednak tę jedną rzecz chcę udowodnić i sobie, i reszcie: jeśli chcę być chuda, to będę chuda. I schudnę, zobaczycie wszyscy, że schudnę. Że ubrania będą na mnie wisieć, że zmieszczę się w moje wymarzone XXS, że osiągnę rozmiar zero. A że może mi się złamać żebro przy kichnięciu... Cóż... Dla piękna trzeba trochę pocierpieć.

Dzisiaj rano najchętniej nie jadłabym śniadania. To dobrze, że nie odczuwam głodu. A nawet gdybym go odczuwała, muszę go pokochać i nie dać mu nad sobą panować. To oznaka słabości.

21 listopada 2012

Urodziny Shina! \(^o^)/

Cześć! (^.^)o))
Dzisiaj jest bardzo ważny dzień, który w Japonii już miał miejsce, ale ponieważ my mieszkamy w Polsce, dla nas nastąpił on właśnie dziś. ^ ^ Dzisiaj urodziny obchodzi moje słoneczko.
Ke: >.<
Kenzo, bez komentarzy! Pewnie już się domyślacie kto. Tak, SHINDY! \(^ ^)/
Zatem tak, co by Ci tu życzyć, mój misiaczku?
Ke: <rzygi>
N: =.=
Tak! Więc życzę Ci:
- przede wszystkim zdrowia, bo ostatnio coś u Ciebie szwankowało, prawda? <głaszcze Shina po główce>
- spełnienia marzeń,
- żebyś spotkał miłość swojego życia,
- samych fajnych przyjaciół,
- żeby Ci nawet do głowy nie przyszło o zawieszeniu działalności Anli Pollicino,
- żebyście ponownie zawitali do Poznania,
- żeby ktoś kupił Ci pieska,
- żebyś był szczęśliwy.
Dziękuję Ci za to, że jesteś. Kocham Cię, Shindy-sama! :*



Taa... Musi mu bardzo smakować. Moje biedactwo. ;_;

20 listopada 2012

Nika i jej niezbyt urodziwy ryjek ^.^

Dzisiaj Nika teoretycznie powinna uczyć się na sprawdziany, ale w praktyce przebierała się i robiła sobie sweet focie w lustrze. Oto efekty (tylko się nie przeraźcie):
Tylko Nika jest w stanie połączyć paski z kropkami...

Widzieliście kiedyś taki bajzel na głowie? xD

Poza tym, oglądałam dziś trochę yuri. Kurczę, same lesbijki, już nie ogarniam kto jest z kim. xD
Na koniec macie pożal się Boże bonus, mianowicie moje zakolanówki:

19 listopada 2012

Wszystko i nic xD

Hej. ^ ^
Ostatnimi czasy mam strasznego doła, ale teraz nie o tym. Więc nie macie się co martwić, nie zamierzam Was zanudzać moimi problemami. ^ ^
Mam w końcu zdjęcie tych rękawków, które kupiłam jakiś czas temu:
Tak wyglądają. Miałam je na razie raz i 
założyłam wtedy jeden czarny, drugi 
kolorowy, żeby było ciekawiej. :3

W sobotę roznosiłam ulotki promujące zespół Versailles. 
Najlepiej było je dawać młodym chłopakom. xD Nie wiem, dlaczego, ale ochoczo brali. Miałam nawet sytuację, w której dałam ulotkę jednemu chłopakowi, a drugi na to: "A ja też mogę?". Oczywiście zostałam również zmierzona przez jakąś blondynę, ale to nic. Już się przyzwyczaiłam. ^ ^ Jeden chłopak się do mnie tak uroczo uśmiechnął. :3 To było takie miłe. Generalnie poszły wszystkie ulotki, a było ich pięćset. 
Spotkałam też swojego, że tak powiem, niedoszłego chłopaka. ;/ Dlaczego niedoszłego? A bo Nika nie ma szczęścia w miłości, dlatego nigdy jej z nikim nie wychodzi. Był z jakąś dziewczyną. T.T No ale na mnie też przyjdzie w końcu pora, prawda? I to w najmniej oczekiwanym momencie. 
Poznałam również koleżankę Filipa, która chodzi do naszej szkoły. Jest byłą Sweet Lolitą i jest przesympatyczna. I taka śliczna. *.* Niech ktoś potwierdzi, że jest lesbijką albo chociaż bi...

Dzisiaj rysowałam. Wyszła mi taka mała seria rysunków dotyczących mojego yaoi Masatoshi x Shindy: 
Te dziwne przebarwienia na włosach Masatoshiego, to od światła. =.=

Moje pierwsze chibi z tymi Japońcami. :3 Te mini klamerki przy tym kaftaniku... =.= Tak, to kaftan. xD
 
 Znowu te klamry. Rysowanie takich detali to tortura.
 
 Ten nawet lubię. :3



A tu macie chibi Kiyozumiego z rybką Genowefą. Narysowane dla BeatleStarr.
 
 Nasza rozmazana Gienia. xD

16 listopada 2012

Gimnazjalne lata i ogłoszenie Keniosława

Hej! (^.^)V
Byłam dziś z koleżanką odwiedzić gimnazjum. Porozmawiałyśmy z nauczycielami i ogólnie było bardzo sympatycznie. Okazało się, że syn pani dyrektor zachorował na dokładnie to samo, co ja, więc to, że mam takie problemy z koncentracją, to normalne po takiej chorobie. Potem poszłyśmy na ciastko, a później na kebaba. xD Nie zjadłam go całego, więc wyrzuty sumienia nie są aż takie wielkie. Odwiedziłyśmy jeszcze moją babcię. Zosia stwierdziła, że mam kochanych dziadków. :3
Muszę zrobić zdjęcie tych rękawków, które ostatnio kupiłam, ale to następnym razem. ;]

A teraz ogłoszenie Kenzo, bo mi jęczy, że mam to wstawić:


SPRZEDAM DŁUGOWŁOSEGO SSAKA. 170 CM WZROSTU. NIEZBYT ROZGARNIĘTY. REAGUJE NA WOŁANIE „SHINDY”. CENA DO UZGODNIENIA. JESTEM ZDESPEROWANY! ODDAM ZA DARMO!

14 listopada 2012

Zmiana nastawienia

Postaram się myśleć pozytywnie. Może i nie rysuję idealnie, ale robię to, tak jak umiem najlepiej. To, że rysuję gorzej niż kiedyś, to nie moja wina, tylko tego gówna, które mnie dopadło. Spróbuję zmienić nastawienie. Mam nadzieję, że mi się uda.
A teraz trochę moich bazgrołów i dwie uszyte przez mnie rzeczy.

Carrie razy dwa. Kurde, uwielbiam jej
ciuchy. *.* Chociaż ona tak w sumie
nosi je dzięki mnie - w końcu to bohaterka
mojego opowiadania. xD
Lubię ten rysunek. Nie jest idealny, ale ciekawy
To narysowałam dzisiaj. ;]

Uszyta przeze mnie kokardka...

i podwiązki. 

A tu sama klamerka. 
Na nogach wyglądają lepiej, tylko starsze 
panie patrzą na mnie z odrazą. xD