Dziś miałam tylko matematykę. Ale to nie jest takie istotne. Ważne, co wydarzyło się potem. Byłam u lekarza. Zważyła mnie. Waga mi stoi. ;/ A miałam nadzieję, że schudłam. Powiedziałam jej o moich złych myślach i o tym, że siebie nie akceptuję. Zapisała mi nowe leki i chwilę ze mną pogadała. Jutro psycholog.
Potem poszłam po moją mamę na pływalnię. I tam był taki śliczny chłopak. Wysoki jak cholera. *.* Lubię wysokich ludzi. I te czarne spodnie na tych długich nogach, na tym zgrabnym tyłeczku... Kurde, Nika, opanuj się. xD Ale no... I popatrzył na mnie kilkakrotnie. Zastanawiałam się, o czym myśli, kiedy na mnie patrzy. "Czemu ta debilka się na mnie tak gapi?" czy może "Ale ona ma dziwne buty...". Ale! Kiedy wychodził spojrzał na mnie, powiedział "do widzenia" i się uśmiechnął. Boże, jak słodko. Rany, jak to wszystko infantylnie brzmi. Najlepsze jest to, że już drugi raz go spotkałam. Błagam, chcę go spotkać po raz trzeci. *.* I niech coś w końcu ruszy.
Wieczorem rodzice dodatkowo zniszczyli już i tak mój kiepski humor. Skoro nie jestem głodna, to nie jestem, tak?
Mam teraz ochotę zrobić im na złość i... się... zagłodzić. Tak, to dziecinne, ale chcę im pokazać, że jeśli nie chcę jeść, to nie będę. I mogę nawet umrzeć. Bylebym była chuda.
Nikuś, ja cię naprawdę już nie rozumiem. Z jednej strony chcesz ze sobą skończyć, zagłodzić się, ale z drugiej chciałabyś spotkać tego kolesia i pragniesz tego, by coś się zaczęło dziać w tej sprawie. Nie sądzisz, że to dwie różne rzeczy.? To w końcu chcesz, żyć, schudnąć i poznać faceta, czy ze sobą skończyć? Nie ogarniam. I to mnie niepokoi...
OdpowiedzUsuńZastanów się czego chcesz.
I na koniec powiem ci jedno: skończ się odchudzać. Facetów raczej nie interesują kościotrupy. Może to pomoże, skoro już nawet mój płacz i prośby przyjaciół nie skutkują.. :c