Nie wiem, ile wytrzymam bez Any, ale postaram się żyć normalnie. Chcę schudnąć, oczywiście, że chcę. I właśnie dlatego zamierzam jeść. Przyspieszyłam swój metabolizm, ćwiczę, ale nie dostarczam organizmowi potrzebnych produktów i to tylko kwestia czasu, kiedy zacznę tyć. Za rok mogę nagle zauważyć, że przytyłam kilkakrotnie... Nie chcę tak wyglądać. Chcę być chuda, chcę mieć włosy i zęby, chcę mieć ładną, gładką skórę bez zbędnych włosków (bo one się pojawią, jeśli nie będę jeść). Nie chcę się więcej czołgać do lodówki. Nie chcę liczyć kalorii. Wybacz, Ana, ale ty mnie zabijasz. Ty mnie niszczysz. Ty sprawiasz, że jestem nieszczęśliwa i samotna.
I wiecie co? Będę lekka jak motylek. Ale osiągnę to ciężką pracą i regularnym, zdrowym odżywianiem się. Nie wiem, czy dam radę, czy jej ponownie nie ulegnę, ale postaram się. Życzcie mi powodzenia. Ja wybieram życie.
nie wiem co powiedziec... ;( czuje ze Cie trace nie odchodz nie teraz....
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten tok myślenia. Ma sens. Powodzenia w życiu.
OdpowiedzUsuńJeśli taka jest Twoja decyzja, uszanujemy ja. Mam nadzieję że teraz będzie Ci lepiej. Może kiedyś do nas wrocisz by napisać że jesteś z siebie dumna bo schudlaś zdrowo:*
OdpowiedzUsuńTrzymaj sie w kazdym razie:)
ja ci powiem tak jesz 4 posilki dziennie miedzy nimi tylko woda a na kolacje białko i warzywa i schdniesz :) jesli nie zapomnisz o cwiczeniach
OdpowiedzUsuńhttp://olciuk.ownlog.com