30 grudnia 2012

Mana-sama

Hej, właśnie przed chwilą skończyłam sprzątać pokój. Bardzo męczące zajęcie. A dzisiaj od samego rana rysowałam... Manę! Uwielbiam go, chociaż trochę się go boję. On się nigdy nie uśmiecha.


Marzy mi się zrobić jego cosplay. *.*
To teraz moje rysunki...

Tu ma za dużą główkę, ale podobają mi 
się cienie na sukience. xD

Tu mi w ogóle go nie przypomina, ale dopiero się 
uczę go rysować, więc mam nadzieję, że mi 
wybaczycie. ^ ^"

Biały Mana przed...
i czarny po pokolorowaniu. :3

No, tu już przypomina siebie. ^ ^

A tu moje starsze rysuneczki: 

Gothic Lolitka 

Classic Loli

I Nika na koniec. :3

27 grudnia 2012

Psychodelika w czystej postaci, czyli co się dzieje w głowie Niki, czyli kolejny sen o Anli Pollicino

Miałam taki piękny sen. *.* Śniło mi się, że razem z Alex poszłyśmy na kolejny koncert Anli Pollicino. Alex stała i pilnowała naszych rzeczy, a robiła to tak dobrze, że nas potem okradli xD, a ja zostałam wciągnięta przez Shindy'ego na scenę, gdzie razem...tak, to chyba był taniec. Taki taniec-połamaniec. On mną tam podrzucał, przerzucał i robił wiele innych dziwnych rzeczy. Skąd wziął się taniec na koncercie rockowym? o.O Nie mam pojęcia. xD Moja pani od polskiego (co ona, do cholery, robiła na koncercie Anli?) powiedziała, że ruszałam się sztywno. Odpowiedziałam jej coś w stylu: "A gdyby pani tańczyła z chłopakiem swoich marzeń, co by pani zrobiła?" Nic na to nie powiedziała, tylko gdzieś poszła. Anli zeszło ze sceny, został tylko Kiyozumi, z którym zaczęłam rozmawiać po angielsku. Na koncercie również spotkałam Gienię i pokazując na nią powiedziałam Kiyozumiemu: "Podobasz się tej dziewczynie. Jest zbyt nieśmiała, żeby ci to powiedzieć, ale ona cię kocha", po czym dotarło do mnie, co zrobiłam i zaczęłam przepraszać Gienię, która widząc piękny uśmiech Kiyozumiego, nie opieprzyła mnie, tylko wpatrywała się w niego zauroczona. Najlepsze, że koncert odbywał się w mojej podstawówce. Najwidoczniej wszystkie koncerty w moich snach odbywają się właśnie tam. Anli chodzili po szkole w poszukiwaniu ręczników. o.O  Nie wiem, po jaką cholerę, ale postanowiłam im pomóc. I wtedy... zaczęłam gadać z Shindym! Po polsku! I on ze mną gadał i mnie tulił i tulił i gadał i w ogóle był taki kochany. A jak się świetnie z nim rozmawiało. *.* W poszukiwaniu ręczników weszliśmy na salę gimnastyczną, gdzie odbywała się lekcja WF-u. Potem dalej był koncert i oczywiście konkurs. Shindy dał jakiejś dziewczynie kawałek białego sznurka i powiedział, że ma się nim podzielić z kimś z publiczności, wtedy ona i ta osoba spędzą tydzień w hotelu z Anli. Zapytała się, kto chce wziąć w tym udział. Wszyscy się zgłosili. xD Popatrzyłam na nią błagalnie i to mnie dała połowę sznurka. Zresztą wiedziałam, nie wiem, skąd, ale wiedziałam, że nawet gdyby dała go komuś innemu, Shindy i tak by mnie przygarnął. Oczywiście ktoś próbował mi go wyrwać, ale ja się nie dałam. I... obudziłam się. Dziwne było to, że wcześniej też się obudziłam, ale potem zasnęłam i śnił mi się ciąg dalszy. Ale w tym wypadku już tak nie było. :c
Więcej takich snów poproszę. c:

23 grudnia 2012

Liebster Award



Dawno, dawno temu… zostałam otagowana przez Kuroi, ale że wcześniej jakoś nie miałam do tego głowy, postanowiłam to teraz nadrobić. Dziękuję Ci, Kuroi-sama! :3

„Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował”

1. Ulubiony zespół?
Hm… Trudne pytanie. Dużo ich. No ale jak jeden to jeden. Marilyn Manson.
2. Jaki utwór Cię ostatnio ciągle ''męczy''?
MUCC – G.G
3. Najpiękniejszy (lub najbardziej lubiany) i najdziwniejszy (albo znienawidzony) język?
Lubię język polski. Naprawdę, jest piękny. A dziwny jest… hm… może niemiecki?
4. Ulubione zwierzę?
Zwierzaczki są tak kochane, że nie potrafię wybrać jednego. ^^”
5. Kim chciałabyś być w następnym życiu?
Shindym. *.* Chciałabym zobaczyć jak to jest być nim.
6. Ulubiona książka?
Mechanizm Serca.
7. Ulubiony film?
Edward Nożycoręki.
8. Z czym kojarzy Ci się termin ''morsologia''?
Z morsami? xD I maskotką Dafi. xD
9. Gdybyś miała możliwość spotkać się z jedną, dowolną osobą na świecie, kto to by był?
Manson czy Shindy? Manson czy Shindy? Cholera, nie wiem. ;_;
10. Lubisz zombie?
Wolę wampiry. Klasyczne. Podkreślam klasyczne. A nie błyszczące się w słońcu… nie dokończę. :P
11. Twoje ulubione słowo?
W ogóle. xD Nadużywam go.

Moje pytania:
1. Wolisz yaoi czy yuri?
2. Ulubiony artysta?
3. Gdybyś miał zespół, kim chciałbyś w nim być?
4. Co skłoniło Cię do pisania?
5. Japonia czy Korea?
6. Trzy ulubione utwory?
7. Co jest Twoją inspiracją?
8. Lubisz nietypowe paringi w yaoi?
9. Kogo chciałbyś spotkać na żywo?
10. Twoja reakcja, kiedy po raz pierwszy zetknąłeś się z japońskim rockiem?
11. Słodycze, za które oddałbyś wszystko?

Osoby, które taguję:

Nie mam więcej. ;_;

20 grudnia 2012

Kenzo komentuje ]:->

Hej, dzisiaj nie będzie Niki, nie będzie Shindy'ego, będę ja, Kenzo. Nareszcie ja! Nie ten doczep, ten karaluch, szczur ze ścieków, tylko ja. Ale przejdźmy do rzeczy. Dzisiaj postanowiłem skomentować pewien filmik dotyczący Anli Pollicino. Oto i on: 


Zatem tak: już na wstępie słyszymy niecenzuralne "fuck you" z ust wokalisty. Najwidoczniej Shindy postanowił zabawić się w niegrzecznego chłopca. Następnie jest mocne "You Spin Me" oraz nędzne "Round"... Jakby Shindy'emu zabrakło energii albo jaj, żeby powiedzieć to jak należy. Ja stawiam na to drugie. 
0:31 - myśli tego faceta na schodach: "Spierdalam stąd, nie będę słuchać gówna".
0:38 - nagła zmiana miejsca, a Shindy jak był beznadziejny, tak nadal jest!
0:41 - Chryste Panie! Zbliżenie na Shindy'ego! Nie! Nie róbcie mi tego!
0:52 - Yoichi, uff... No na niego mogę patrzeć. 
0:56 - cieć myśli, że jak se zepnie kłaki to będzie ładniejszy. Sorry, Shindy, life is brutal...
1:11 - co on robi? Tak kręć tą dupą, może ci biodro wypadnie! <szaleńczy śmiech>
1:21 - ej, Yoichi jest uroczy. 
1:41 - nie podchodź do mnie! Spierdalaj!
1:44 - Matko Boska! Za jakie grzechy?!
2:15 - no i mam w dupie, czego ty chcesz. 
2:34 - co to za dźwięk? Ja pierdolę... 
3:05 - dawaj, Masatoshi! Zagłusz doczepa! 
Dupa, nie posłuchał mnie. =.= To by było na tyle. Może jeszcze kiedyś się tu pojawię. 

N: KENZO! JAKIM PRAWEM PISZESZ NA MOIM BLOGU?!
Ke: Ups, Nika zauważyła, to ja spadam. Bai. :3

16 grudnia 2012

Gienia ^ ^


Nie wiedzieć czemu nie chciały mi się dodawać notki, więc nadrabiam.
Mieliśmy przedwczoraj przygotować niespodziankę dla wychowawczyni, ale nie wyszło i zrobimy ją w poniedziałek. Specjalnie pojechałam do szkoły, ale wiedziałam, że jak nic nie wyjdzie, to pójdę na sushi z Filipem i Martą. No i na miejscu okazało się, że mają doła i nie chcą iść... Powiedziałam, że na 15.30 jestem umówiona do kina i nie mam za bardzo co ze sobą zrobić, a wracanie do domu jest bezsensu. Marta wymyśliła, że pójdziemy na naleśniki. Ostatecznie musieliśmy zamówić, co innego, ponieważ na naleśniki musielibyśmy długo czekać. Nawet nie liczyłam kalorii. Zjadałam tyle, że pewnie bym się załamała. Jednak ostatnio byłam z siebie nawet zadowolona. 488 kcal, poniżej 500! ^^ Oby tak codziennie. Zauważyłam, że mniej zjadam, gdy jestem w domu... 

Potem podeszłam pod browar, chwilę pochodziłam z Martą, aż przyszła druga Marta. Do kina trochę się spóźniłyśmy, ale i tak leciały reklamy. Poszłyśmy na "Frankenweenie". Generalnie uwielbiam filmy Burtona, ten miał kilka spraw, które nie zostały jakby dokończone, ale sam w sobie był uroczy. ^^

A wczoraj widziałam się z Gienią! *.* Spotkałyśmy się przed M1, trochę po nim pochodziłyśmy, potem do Ikei, a potem samochodem z jej ciocią i siostrą do Starego Browaru, gdzie widziałyśmy Azjatów. *.* Tak, jestem, że tak powiem wyczulona jeśli o Azjatów chodzi i znajdę ich wszędzie, a jak już znajdę, to zaraz oznajmię to osobie, która obok mnie stoi ("Azjaci! Azjaci!"). Zjadłyśmy obiad. Kurczę, ten dzień był tak zajebisty, że nie wiem, jak go opisać, żeby chociaż w jakimś stopniu oddać tę zajebistość. Ale spróbuję. Generalnie dużo gadałam i nie wiem, czy przypadkiem nie za dużo. ^^" Biedna Gienia musiała to jakoś znosić. Potem poszłyśmy na naleśniki, to znaczy Gienia zjadła naleśniki, a ja panini. Ale niestety wszystko, co zajebiste szybko się kończy i musiałam wracać do domu. ;_; Ale to nic, ponieważ dzisiaj widziałyśmy się znowu. Zjadłyśmy obiad u siostry Gieni, chwilę posiedziałyśmy, rozmawiając o Anli, mangowcach, o tym jaką wiochę zrobili mangowcy na koncercie Anli, o tym, że Masatoshi jest słodki, a Shindy kochany, oglądałyśmy przeurocze rysunki Gieni, nagie zdjęcia Kiyozumiego (oczywiście ocenzurowane xD) oraz pozostałych Anli (w ubraniach). Ale potem Gienia musiała jechać razem z ciocią na dworzec. Zabrałam się razem z nimi, by pożegnać się z Gienią. I kiedy tak stałam na tym peronie i patrzyłam jak pociąg odjeżdża, zachciało mi się płakać. Pewnie przez pewien czas nie będę miała, co ze sobą zrobić… Tęsknimy za Tobą, Gieniu. Przyjeżdżaj jak najszybciej się da, bo my tu na Ciebie czekamy. ^^
Tatsu: Tak nareszcie nie musiałem się schylać, by na kogoś popatrzeć.
D: Ja to samo.
MYV: I ja. :D
Ru: No, ja też nareszcie nie musiałem się schylać.
Wszyscy: o.O”
Ru: No co? >.< Wracaj, Gieniu, nie zmacałem Ci stopy, bo nie wypadało przy Twojej rodzinie. ^^”
Kiyo: <wpadł w depresję>
Taku: Z Kiyozumim jest naprawdę źle…
Kiyo: Gienia, wracaj, błagam. T.T
N: Widzisz, wszyscy chcą, żebyś wróciła, a Kiyozumi zaraz zacznie się ciąć.
Taku: Zabierzcie mu tę żyletkę!
<wszyscy rzucają się na Kiyo>
Kiyo: Miejcie litość, moje życie straciło sens!
Masa: Gienia przyjedzie. Obiecała.
Kiyo: Przyjedzie?
S: Tak.
Kiyo: <wyrzuca żyletkę> No to ja czekam, Gieniu. : *

12 grudnia 2012

Szkoła, platformy i... Azjata! *.*

Hej. ^ ^
Dziś wyjątkowo musiałam jechać na chwilę do szkoły, żeby oddać artykuł i książkę z wzorami. Tak, tak, Nika pisze artykuł o Lolitach do gazetki szkolnej. Rzadko wychodzę na dwór, jak już to na krótki spacer, spotkanie z przyjaciółmi bądź wizytę u lekarza, więc już nieco odwykłam od tych wszystkich spojrzeń, które wywołują moje buty lub fakt, że przy minusowej temperaturze chodzę w spódniczce.

W szkole widziała kilka osób z mojej klasy. Niestety nie spotkałam się z Filipem. Oddałam artykuł oraz książkę i opuściłam szkołę. Wsiadłam w czwórkę, tę starą, w której są dwa krzesła złączone jednym oparciem. Jedziemy. Na którymś przystanku po drugiej stronie przysiada się jakaś nieznana mi osoba, której kaptur od kurtki mnie strasznie wkurza, bo czuję go na karku! =.=  Myślę sobie "Facet (nie wiedzieć czemu uznałam, że to facet) zabieraj mi w tej chwili ten kaptur!". Niestety najwyraźniej nie umie czytać w myślach, bo nadal czuję ten kawałek kurtki na sobie... Wreszcie mój przystanek. Wstaję, patrzę, a to Azjata! Śliczny Azjata i chyba, CHYBA w miarę dobrze zbudowany. Chociaż bardziej patrzyłam na jego twarz. I on też się spojrzał. ^ ^ Ale minę miał ponurą, więc coś humor nie dopisywał. I chyba też spojrzał na moje buty. xD

Potem pojechałam do poradni. Tak, ShiNda, to jest to miejsce, gdzie czekałaś na mnie godzinę. ;]
Kiedy czekałam na swoją kolej przeszła jakaś pani (też pracownica poradni) na takich zajebistych platformach. Czarnych, wysokich i ogółem genialnych. Kiedy przeszła, powiedziałam: "Jakie buty!" A moja mina wyglądała pewnie mniej więcej tak: *O*. Moje platformy to przy nich co najwyżej platforemki.
Kiedy już weszłam do tego pokoju, dostałam do wypełnienia ankietę i jakieś zadania z obrazkami, liczbami i układaniem wzorów z klocków. xD Ale ej, to wcale nie było takie łatwe.

Potem wróciłam do domu. Niestety żadnych Azjatów już nie spotkałam. Ale może następnym razem? ;]

9 grudnia 2012

Urodziny Kenzo!

Hej, na początku trochę z mojego życia. Zrobiliśmy dziś z rodzicami chruściki. Są pyszne, ale trzeba będzie sprawdzić, ile mają kalorii...

Wyszły dwa talerze. ^ ^
Moja kokarda XXL. Podobną ma Kiyozumi. Kradziej. xP


A teraz najważniejsza część notki. Urodziny mojej pierwszej japońskiej miłości - KENZO!
Ke: Taaak! Wreszcie ja, a nie ten długowłosy baran! <dzikie pląse>
N: o.O
Zatem tak, czego ja Ci mogę życzyć, mój kochany?
Ke: Teraz to kochany, a wcześniej "Shindy, jaki słodki Shindy *.*"...
N: Siedź cicho, bo zaraz nici z życzeń. >.<
Tatsu: Życz mu, żeby wreszcie przestał czytać mangi dla dziewczynek.
Ke: Mangi dla dziewczyn są wspaniałe. Uczą wrażliwości.
Ru: Ej, Kenzo... czytasz yaoi?
H: Fuj, geje!
Tatsu: Skończ! >.<
N: Ej, ja tu miałam składać życzenia, zatem tak:
- żebyś przestał migdalić się z Yumehito, nienawidzę tego gościa i jestem po prostu zazdrosna =.=,
 Ke: Teraz już wiesz, co czuję, gdy muszę słuchać o Shindym.
N: Tak, tylko, że ja muszę znosić Yume od dawna, a Shin pojawił się naszym domu jakiś czas temu.

- żebyś skopał kiedyś Yumehito, należy się palantowi,
- żebyś kiedyś opryskał Yumehito ketchupem
Ka: I dodał trochę majonezu. *.*

- żebyś wyrzucił z Ayabie Yumehito,
- żebyś pomógł mi utuczyć Yumehito (sukinsyn nie ma prawa ważyć tyle co ja), utuczymy go aż pęknie! *.*
Ke: Ekhem... Dlaczego te życzenia dotyczą Yume, a nie mnie?
N: Oj, wybacz. ^ ^"

- żebyś był zdrowy,
- żebyś był szczęśliwy,
- żebyś doskonalił się w tym, co robisz, bo jesteś świetnym perkusistą,
- żebyś nadal udawał tego bad boya, podczas gdy jesteś niewinnym aniołkiem ^.^,
- nigdy nie zapominaj, że to Ty byłeś pierwszy i choć może Ci się wydawać, że teraz najważniejszy jest dla mnie Shindy, zawsze masz w moim serduszku szczególne miejsce.

Kocham Cię, Ken-chan i nie wiem, co by zrobiła, gdyby Ciebie zabrakło.

Jedno z moich ulubionych zdjęć. *.*

ShiNda, pamiętasz? xD
Oczywiście ćmik musi być. Jakżeby inaczej?

To by było wszystko. Bai. : *

8 grudnia 2012

"Co mnie żywi, niszczy mnie"

Dzisiaj troszkę pomarudzimy. A co! Mój blog, mam do tego prawo.
Ostatnimi czasy strasznie się obżeram. Zaczęłam liczyć te kalorie, ale chwilowo przestałam z obawy, że spanikuję, kiedy zobaczę sumę.
Zdarza się, że jednego dnia zjem dajmy 800, a następnego 900. Jak można się tak cofać?

Muszę pokochać głód. Anę już kocham, ale do niego nie mogę się przekonać. Ale zauważyłam, że lubię go bardziej niż kiedyś. Dawniej ulegałam mu od razu, teraz wytrzymuję dłużej.

Nawet nie potrafię się przypilnować i zjeść tylko te 700 kcal. A ja mam w planach 500. I jak mam to niby zrobić? Dlaczego jestem taka beznadziejna? Dlaczego nic nie mogę zrobić dobrze? Nawet schudnąć.

Często słyszę, że się tym wykończę. Ale ja chcę to zrobić. Mogę się wykończyć. Mogą mnie zamknąć w szpitalu. Mogę paść na ulicy z wyczerpania. Bylebym była chuda.

Cholera, czy tak trudno zrozumieć, że chcę być po prostu szczęśliwa? Czy tylko oni zasługują na szczęście, a ja już nie? Co ja takiego zrobiłam, że wszyscy są przeciwko mnie?

Dawno nie było mi słabo. Nie lubię tego stanu, ale uświadamia mi on, kim jestem. A prawda jest taka, że jestem anorektyczką i... jestem z tego dumna.

4 grudnia 2012

Moje thinspiracje

Hej, u mnie już lepiej. ^ ^ A to dlatego, że wczoraj co prawda zjadłam aż 1024 kcal, dziś obiecałam sobie maksymalnie 900, a ostatecznie zjadłam 886! Jutro 700.

Dziś zamieszczę zdjęcia moich thinspiracji, czyli osób, które inspirują mnie do bycia chudszą.
Moją główną thinspiracją jest Shindy:
Głównie to dzięki niemu chcę ważyć 40 kg. Jest taki śliczny i chudziutki. *.* Rodzice nie wierzą, że waży 55 kg, ale jeśli to prawda, to ja koniecznie muszę być dużo, dużo chudsza. Dlatego też  40.

Drugi jest Tomoya z RoyZ:
Boże, jaka chudzina.

Następnie mamy Meeva: 

Kolejna chudzinka. ^ ^
 Marzy mi się bycie J-rockowcem. *.* Na nich nikt nie naskakuje za to, że są chudzi. Dziewczynom podobają się ich wystające kości. Dlaczego oni mogą być anorektycznie chudzi, a ja nie?

3 grudnia 2012

Koszmar

Miałam ostatnio koszmar. Śniło mi się, że ważyłam czterdzieści dziewięć kilogramów...

Chyba nigdy nie było tak, że myślałam tylko o sobie. Tak mi się przynajmniej wydaje. Zawsze współczułam całemu światu. A co on zrobił? Kopnął mnie w dupę. Więc teraz chcę zrobić coś dla siebie. Chcę schudnąć, by nareszcie się dobrze poczuć, by patrząc w swoje odbicie powiedzieć sobie szczerze: "Kocham cię. Nie jesteś idealna, ale taką cię właśnie kocham". Dlaczego nikt mi na to nie pozwala?

Dlaczego moi przyjaciele nie akceptują Any? Co ona takiego zrobiła? Przecież chce dobrze, przecież się stara... Chce, żebym była szczęśliwa.

Moja pozytywne myślenie diabli wzięli. Ludzie powoli mnie opuszczają... Boję się, że zostanę sama. Z tego nie da się samemu wyjść. Ale skoro inni chcą, żebym umarła... Nie boję się śmierci. Boję się życia.

Dlaczego wszyscy uważają naszą przyjaźń za toksyczną. Przecież Ana nie robi nic złego. Wszyscy kiedyś umrzemy. Może mnie ma właśnie zabić anoreksja?

Nie chcę, żeby ktokolwiek płakał z mojego powodu. Nie chcę, żeby się o mnie martwili. Przecież ja doskonale wiem, co robię. Przecież ich nie zostawię. Chcę być tylko szczęśliwa.

Dzisiaj śnił mi się szpital. Trefiłam tam z powodu anoreksji...

Chciałabym stąd cichutko odejść. A może już odchodzę? Powoli, krok po kroku. Rozmawiałam wczoraj z Shiro. Powiedziała, że dążę do samodestrukcji, że powoli umieram. W takim razie... jestem na dobrej drodze.

30 listopada 2012

MUCC *.*

Przed chwilą rozmawiałam z moim nastoletnim, przyszywanym tatusiem, który napisał mi, że MUCC znowu gra metal. Zaraz zaczęłam się zastanawiać, czy nasz kochany Tatsu nadal biega w koturnach. Tak, biega. xD Ale mniejsza z tym, polecę Wam teraz piosenkę, którą przesłał mi tatuś. Jest GE-NIA-LNA!

Naprawdę polecam ją przesłuchać. ^ ^ Może Wam też
się spodoba. :3

ShiNda, pamiętasz, jak jakiś rok albo dwa lata temu oglądałyśmy filmiki tego chłopaka? 

Więc tak, ja Cię błagam na kolanach: ZRÓBMY JAKIŚ HAPPENING! Ja chcę zrobić z siebie debila na oczach całego miasta! No dobra, może przesadziłam, ale trzeba zrobić coś spontanicznego! Jakby co, nie brałam jeszcze nowych leków, a z moją głową wszystko dobrze. Zapewniam. 

Narysowałam dziś nowe rysunki:

Myślałam, że nie dam sobie rady z tym gorsetem, ale
jakoś, JAKOŚ się udało. 

Wahałam się, czy pokolorować, czy zostawić czarno-
białe, ale jednak zdecydowałam się na to drugie.

No to by było na tyle. Do zobaczenia. ^3^

28 listopada 2012

Wierszyk :3



Hej, napisałam dzisiaj coś takiego...
Pomysł wpadł mi do głowy, kiedy… czesałam włosy w łazience. Zaczęłam wtedy rymować i tak jakoś mi wyszedł z tego kawałek wierszyka. A potem dopisałam resztę.

Kenzo ryje po śmietnikach, ma wszak misję, a więc orze,
Aż mu w ręce nagle wpada karton po telewizorze.
Pędem więc do Praktikera,
Gdzie taśmę klejącą wybiera.
Kiedy już wszystko gotowe,
Kenzo zachodzi w głowę,
Jak tu zwabić Shindy’ego,
By wszedł do kartonu tego.
Już wiem! – głośno wykrzykuje − Shindy do psów miłość czuje.
Nagle Shindy się pojawia, a Ken plan swój w życie wciela.
Zwraca się do „przyjaciela”:
− Shindy miły, Shindy złoty,
Ja tam może wolę koty,
Lecz wiem, jak ty psa kochałeś,
A gdy umarł, tak szlochałeś.
Tam, przed domem karton wielki.
W środku siedzą małe psiaki.
Okaż serce, porzuć lęki
I uratuj te szczeniaki.
Shindy słysząc złą wiadomość
Szybko ruszył na ratunek,
A że skłamał ten jegomość,
Miał dopiero później zrozumieć.
Dopadł karton, szybko otwiera…
− Kenzo, przecież tu nic nie ma.
− O, naprawdę? Już jest pełny!
Krzyknęła podła gadzina
I wepchnęła do kartonu Shina.
Shindy siedzi zaskoczony.
Karton z zewnątrz był czerwony,
A tu w środku cały czarny.
Teraz los już jego marny.
Ken-chan taśmą karton obkleja,
A Shina opuszcza nadzieja.
Na to, że kiedyś wyjdzie,
Że ktoś go uratować przyjdzie.
Kenzo pudło dopchał do salonu.
Ani słowa nikomu,
Gdzie znajduje się Shindy.
Skłamie, że pojechał do Indii.
Do pokoju wchodzi Tatsuro,
Twarz ma nieco ponurą.
− Gdzie jest Shindy? Mam potrzebę.
Chcę wymacać jego włosy.
Wtedy czuję się jak w niebie,
Gdy dotykam  złote kłosy.
− Shindy, Shindy.
Ciągle tylko on.
Nie ma go, pojechał do Indii.
A jak wróci, to mu włosy zgol.
I macaj wtedy, kiedy będziesz chciał,
A nie, gdy Shindy będzie czas miał.
− Tatsuro! – dobiega z wnętrza kartonu.
− A co to? Wszędzie rozpoznam ten głos!
Tylko Shindy tutaj mówi przez nos.
− Ja wcale nie mówię przez nos!
− Przymknij się, bo przez tydzień nie dostaniesz jedzenia!
A przez dwa nie będzie palenia.
− Ja nie palę przecież.
To najgorsza rzecz na świecie.
− Czy w tym pudle jest Shindy? – przerywa Tatsuro.
Zrzucił już z twarzy maskę ponurą,
Teraz wściekły jest jak osa,
Która dopiero co przeleciała Kenzo obok nosa.
− Nie, nie, nauczyłem się udawać Shindy’ego.
To naprawdę nic trudnego.
Wystarczy zatkać nos
I już masz jak on głos.
Zatyka nos i demonstruje,
A Shindy powoli w kartonie wariuje.
Rzuca się na wszystkie ściany
I krzyczy:
− Tatsuro! Kenzo jest pojebany!
Zamknął mnie w kartonie.
Ja nic nie zrobiłem.
A do nikogo nie zadzwonię,
Bo komórkę zgubiłem.
Tatsu Kenzo odpycha,
Shindy już prawie zdycha.
Zrywa taśmę, karton otwiera,
Widzi swojego przyjaciela.
Siedzi na dnie, skulony
I śmiertelnie przerażony.
− Mój biedaku.
Przytula Shina, który patrzy na Kenzo z mordem w oczach.
Buźka Shina już nie jest urocza.
Teraz jest straszna i rozgniewana.
Bałaby się go Lalka Chucky sama.
− Powinien odpowiedzieć przed sądem – podsunął Tatsu,
Strzepując kurz ze swoich laczków.
− Genialny pomysł! – Shindy wykrzykuje
I od razu lepiej się od tego czuje.
Słyszy to Aoi, który jest sędzią.
I podchodzi do tego z wielką niechęcią.
− Miejmy to za sobą – mówi, jak ma w zwyczaju,
Czarną togę na siebie przywdziewając.
− Teraz szybko streśćcie, co się takiego stało,
Bo ja naprawdę czasu mam mało.
Więc Shindy mówi, jak było:
− Dobrze mi się żyło.
Aż ten idiota,
Gada coś o psach i kotach.
I zamknął mnie w pudle.
Myślałem, że tam umrę.
− Czy Kenzo-san ma coś na swoją obronę?
Dlaczego zamknął pan pana Shina w kartonie?
− On wprowadził się do naszego małego mieszkanka!
A Nika znalazła sobie nowego kochanka!
Długowłosego frajera,
Co tylko jedzenie nam zżera.
Cały dzień nic nie robi.
Leży na kanapie,
Prostując nogi.
I jeszcze sapie,
Że go zamknąłem w kartonie.
Ciesz się, że jeszcze do psychiatryka nie dzwonię.
− A za co miałbym trafić do psychiatryka?
− Ja już od dawna podejrzewam, że ty masz jakiegoś bzika.
− Cisza! Proszę mówić do sądu!
Aoi w kontuar młotkiem wali,
Że omal się mebel nie rozwali.
− Uznaję Kenzo winnym za wrzucenie do pudła.
Tatsuro na to:
− No, a ja nareszcie będę mógł macać Shindy’ego po kudłach.