12 grudnia 2012

Szkoła, platformy i... Azjata! *.*

Hej. ^ ^
Dziś wyjątkowo musiałam jechać na chwilę do szkoły, żeby oddać artykuł i książkę z wzorami. Tak, tak, Nika pisze artykuł o Lolitach do gazetki szkolnej. Rzadko wychodzę na dwór, jak już to na krótki spacer, spotkanie z przyjaciółmi bądź wizytę u lekarza, więc już nieco odwykłam od tych wszystkich spojrzeń, które wywołują moje buty lub fakt, że przy minusowej temperaturze chodzę w spódniczce.

W szkole widziała kilka osób z mojej klasy. Niestety nie spotkałam się z Filipem. Oddałam artykuł oraz książkę i opuściłam szkołę. Wsiadłam w czwórkę, tę starą, w której są dwa krzesła złączone jednym oparciem. Jedziemy. Na którymś przystanku po drugiej stronie przysiada się jakaś nieznana mi osoba, której kaptur od kurtki mnie strasznie wkurza, bo czuję go na karku! =.=  Myślę sobie "Facet (nie wiedzieć czemu uznałam, że to facet) zabieraj mi w tej chwili ten kaptur!". Niestety najwyraźniej nie umie czytać w myślach, bo nadal czuję ten kawałek kurtki na sobie... Wreszcie mój przystanek. Wstaję, patrzę, a to Azjata! Śliczny Azjata i chyba, CHYBA w miarę dobrze zbudowany. Chociaż bardziej patrzyłam na jego twarz. I on też się spojrzał. ^ ^ Ale minę miał ponurą, więc coś humor nie dopisywał. I chyba też spojrzał na moje buty. xD

Potem pojechałam do poradni. Tak, ShiNda, to jest to miejsce, gdzie czekałaś na mnie godzinę. ;]
Kiedy czekałam na swoją kolej przeszła jakaś pani (też pracownica poradni) na takich zajebistych platformach. Czarnych, wysokich i ogółem genialnych. Kiedy przeszła, powiedziałam: "Jakie buty!" A moja mina wyglądała pewnie mniej więcej tak: *O*. Moje platformy to przy nich co najwyżej platforemki.
Kiedy już weszłam do tego pokoju, dostałam do wypełnienia ankietę i jakieś zadania z obrazkami, liczbami i układaniem wzorów z klocków. xD Ale ej, to wcale nie było takie łatwe.

Potem wróciłam do domu. Niestety żadnych Azjatów już nie spotkałam. Ale może następnym razem? ;]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz