Dobra, nikt tu nie zagląda, więc mogę pisać o czym tylko chcę. Nikt mi potem przy składaniu bożonarodzeniowych życzeń nie wypomni, że moja facebook'owa tablica ocieka melancholią.
Irytuje mnie to, jak szybko coś przykrego potrafi doprowadzić mnie do łez. O jedzeniu się nie wypowiem, bo szkoda słów. Myśli samobójcze? Oczywiście, że są.
Chciałabym, żeby ktoś zwrócił na mnie uwagę. Wysyłam takie cichutkie: "Hej, ja też tu jestem...", ale nikt mnie nie słyszy.
Ludzka głupota nie przestaje mnie zadziwiać. To, do czego zdolni są ludzie, jest doprawdy niesamowite.
Mam ochotę coś zniszczyć, rozbić, a potem odłamkami podciąć sobie żyły. Nie chcę tu być, kurwa, nie chcę! Tu jest mi źle... Wszystko jest trudne. Z niczym nie umiem sobie poradzić. Z żadnej sytuacji nie widzę wyjścia. Mam dość tej wszechobecnej szarości, tych wszystkich twarzy, które wykrzywia pogarda, gdy na mnie patrzą, tych komentarzy na mój temat, tej radości z czyjegoś niepowodzenia... Mam dość tego procesu stawania się z dnia na dzień coraz bardziej okrutnym.
Za jakie grzechy dałeś mi taką wrażliwość?! Nie mogłam urodzić się zimną suką, która skopie leżącego? Nie, ja muszę płakać nad ślimaczkiem, na którego ktoś nadepnął.
Pieprzyć to wszystko...
31 grudnia 2013
21 listopada 2013
Kiedy umrę...
Kiedy umrę, wszystko będzie w pozytywnych barwach. Nie chcę czerni. Za dużo jej w moim życiu.
Kiedy umrę, goście będą tańczyć do białego rana, a następnego dnia wstaną i wrócą do swoich obowiązków.
Kiedy umrę, chcę, żeby wszyscy się cieszyli. Żadnej smutnej twarzy, żadnych łez. Bo przecież czeka mnie lepsze życie.
Kiedy umrę, będę chuda. Będę piękna.
Kiedy umrę, będę się uśmiechać. Będę zadowolona z osiągniętego celu.
Kiedy umrę, będę z niecierpliwością wypatrywać tego lepszego świata. Gdzie nie liczy się to, jak wyglądasz, ile zarabiasz, jakie masz ubrania, kolor skóry, czy jakiej jesteś orientacji.
Kiedy umrę, najchętniej sama zapaliłabym sobie znicz na swoim grobie. Ale ja już będę ponad to, poza swoją cielistą powłoką.
Kiedy umrę, odetnę się od wszystkiego. Nikogo więcej nie zranię, nikt nie będzie się przeze mnie zabijać.
Kiedy umrę... Czy to nie brzmi pięknie?
Kiedy umrę, goście będą tańczyć do białego rana, a następnego dnia wstaną i wrócą do swoich obowiązków.
Kiedy umrę, chcę, żeby wszyscy się cieszyli. Żadnej smutnej twarzy, żadnych łez. Bo przecież czeka mnie lepsze życie.
Kiedy umrę, będę chuda. Będę piękna.
Kiedy umrę, będę się uśmiechać. Będę zadowolona z osiągniętego celu.
Kiedy umrę, będę z niecierpliwością wypatrywać tego lepszego świata. Gdzie nie liczy się to, jak wyglądasz, ile zarabiasz, jakie masz ubrania, kolor skóry, czy jakiej jesteś orientacji.
Kiedy umrę, najchętniej sama zapaliłabym sobie znicz na swoim grobie. Ale ja już będę ponad to, poza swoją cielistą powłoką.
Kiedy umrę, odetnę się od wszystkiego. Nikogo więcej nie zranię, nikt nie będzie się przeze mnie zabijać.
Kiedy umrę... Czy to nie brzmi pięknie?
20 listopada 2013
19 listopada 2013
Klatka
Dużo wczoraj czytałam... Bardzo ważna lektura. Otworzyła mi oczy.
Bycie szczęśliwym to trudna sprawa. Bycie zakochanym, a właściwie podtrzymanie tego stanu miłości też jest trudne. Co jest bardziej trudne: szczęście czy miłość?
Nie wiem...
Wiem za to, że po jednym i drugim następuje cierpienie.
Zauważyłam ostatnio, że tylko wszystkich ranię. Cokolwiek bym nie zrobiła, ktoś jest nieszczęśliwy. Może gdybym się w końcu odważyła...
Ostatnio stanęłam na parapecie... Potem na nim usiadłam i przyglądałam się światu, ludziom. Przyglądałam się tej okrutnej przestrzeni, w której ktoś zamknął mnie jak w klatce. Może gdybym wtedy skoczyła, nikogo bym już nie zraniła? Bo przecież moje śmierć nie zrani, tak jak inne rzeczy, które teraz robię.
Często płaczę, mam ataki histerii. Nawet teraz, kiedy to piszę, po policzkach płyną mi łzy...
Wiem, jak to jest, kiedy kogoś kochasz, a ta osoba cię rani. Wiem to doskonale.
Nie wiem, co mogłabym jeszcze zrobić. Chciałabym się rozpaść, rozkruszyć. Może anoreksja w końcu wykona swoje zadanie...
Gdyby moje serce było z ciastka, zjadłabym je ze smakiem, żeby już niczego nie czuć. A potem... policzyłabym kalorie...
Bycie szczęśliwym to trudna sprawa. Bycie zakochanym, a właściwie podtrzymanie tego stanu miłości też jest trudne. Co jest bardziej trudne: szczęście czy miłość?
Nie wiem...
Wiem za to, że po jednym i drugim następuje cierpienie.
Zauważyłam ostatnio, że tylko wszystkich ranię. Cokolwiek bym nie zrobiła, ktoś jest nieszczęśliwy. Może gdybym się w końcu odważyła...
Ostatnio stanęłam na parapecie... Potem na nim usiadłam i przyglądałam się światu, ludziom. Przyglądałam się tej okrutnej przestrzeni, w której ktoś zamknął mnie jak w klatce. Może gdybym wtedy skoczyła, nikogo bym już nie zraniła? Bo przecież moje śmierć nie zrani, tak jak inne rzeczy, które teraz robię.
Często płaczę, mam ataki histerii. Nawet teraz, kiedy to piszę, po policzkach płyną mi łzy...
Wiem, jak to jest, kiedy kogoś kochasz, a ta osoba cię rani. Wiem to doskonale.
Nie wiem, co mogłabym jeszcze zrobić. Chciałabym się rozpaść, rozkruszyć. Może anoreksja w końcu wykona swoje zadanie...
Gdyby moje serce było z ciastka, zjadłabym je ze smakiem, żeby już niczego nie czuć. A potem... policzyłabym kalorie...
9 października 2013
Dobre wieści
Mama powiedziała najpiękniejsze słowo, które tylko anorektyczka może usłyszeć: "Chudniesz...".
Zaczęło się od tego, że stwierdziła, iż bardzo zmalała mi twarz - "Patrząc na to, co było przed wakacjami i w trakcie, teraz buźka strasznie ci zmalała. Chudniesz...".
Kiedy ja skakałam z radości, ona wydawała się być jakaś taka smutna. Dlaczego nie podziela mojego entuzjazmu?
Jem teraz malutko. Praktycznie tyle, ile w pierwszej liceum. Na śniadanie jedno ciasteczko, potem obiad, potem znowu coś słodkiego, ale nie za wiele. Kolacji nie jadam.
Może niedługo znów będę się czołgać do lodówki z braku energii? Nie wiem. Marzenia...
Chciałabym, żeby ludzie myśleli o mnie w kategorii "Kruszynka", żeby przypinali mi etykietkę: "Nie dotykać za mocno, bo połamiesz jej kości".
Jest o tyle dobrze, że stworzyłam pewne pozory. I teraz wszyscy myślą coś, co nie jest prawdą. Ale to dobrze.
Zaczęło się od tego, że stwierdziła, iż bardzo zmalała mi twarz - "Patrząc na to, co było przed wakacjami i w trakcie, teraz buźka strasznie ci zmalała. Chudniesz...".
Kiedy ja skakałam z radości, ona wydawała się być jakaś taka smutna. Dlaczego nie podziela mojego entuzjazmu?
Jem teraz malutko. Praktycznie tyle, ile w pierwszej liceum. Na śniadanie jedno ciasteczko, potem obiad, potem znowu coś słodkiego, ale nie za wiele. Kolacji nie jadam.
Może niedługo znów będę się czołgać do lodówki z braku energii? Nie wiem. Marzenia...
Chciałabym, żeby ludzie myśleli o mnie w kategorii "Kruszynka", żeby przypinali mi etykietkę: "Nie dotykać za mocno, bo połamiesz jej kości".
Jest o tyle dobrze, że stworzyłam pewne pozory. I teraz wszyscy myślą coś, co nie jest prawdą. Ale to dobrze.
22 września 2013
Nowy blog
Hej. :3
Pomysł na nowego bloga już od jakiegoś czasu chodził mi po głowie i w końcu... stało się. ^^
Założyłam pierwszego w życiu bloga, na którym będę publikować jedynie swoje stylizacje i różne inne rzeczy związane z japońską modą.
Niby mogłabym to prowadzić tutaj, ale na tym blogu roi się od moich pesymistycznych myśli. A nowy blog jest całkowitym przeciwieństwem.
Chcę odpocząć, zająć się czymś innym, oderwać się od negatywnych myśli. Kto wie, może przyczyni się do tego zmiana bloga?
Tej strony nie porzucam. Nadal pozostanie moim internetowym pamiętnikiem. :3
W końcu czasem gdzieś trzeba się wygadać. ;)
Link do bloga:
Pomysł na nowego bloga już od jakiegoś czasu chodził mi po głowie i w końcu... stało się. ^^
Założyłam pierwszego w życiu bloga, na którym będę publikować jedynie swoje stylizacje i różne inne rzeczy związane z japońską modą.
Niby mogłabym to prowadzić tutaj, ale na tym blogu roi się od moich pesymistycznych myśli. A nowy blog jest całkowitym przeciwieństwem.
Chcę odpocząć, zająć się czymś innym, oderwać się od negatywnych myśli. Kto wie, może przyczyni się do tego zmiana bloga?
Tej strony nie porzucam. Nadal pozostanie moim internetowym pamiętnikiem. :3
W końcu czasem gdzieś trzeba się wygadać. ;)
Link do bloga:
19 września 2013
Już nic nie wiem
Nie wiem, co mam zrobić.Chciałabym krzyczeć.
Nie wiem, jak sobie z tym wszystkim poradzić. Chciałabym uciec.
Nie wiem, jak żyć. Chciałabym zakończyć ten proces...
Nie wiem, jak sobie z tym wszystkim poradzić. Chciałabym uciec.
Nie wiem, jak żyć. Chciałabym zakończyć ten proces...
11 września 2013
Księżniczka
Hej, już mi lepiej. :3
Dziękuję Arashi za wspierający komentarz.
Dziękuję też ToshiDiru, że jest ze mną mimo wszystko. Kocham Cię, wiesz? :*
A co u mnie? Zauważyłam, że zakupy poprawiają mi humor. xD
Moje nowe nabytki:
Dziękuję Arashi za wspierający komentarz.
Dziękuję też ToshiDiru, że jest ze mną mimo wszystko. Kocham Cię, wiesz? :*
A co u mnie? Zauważyłam, że zakupy poprawiają mi humor. xD
Moje nowe nabytki:
Zawsze chciałam mieć takie z falbanką. *.*
<3
I jeszcze takie legginsy. ^^
Jakiś czas temu zapragnęłam być... Sweet Lolitą, a całkiem niedawno Hime Gyaru! O.O
Oczywiście byłabym księżniczką w czarnych sukienkach, bo jednak jak patrzę na te różowe sukieneczki w miliardem kokardek, koronek i różyczek, bolą mnie trochę zęby. xD
Ale takie? Czemu nie? xD
Najbardziej podobają mi się te ich fryzury. I pomyśleć, że wystarczyły dwa filmiki, w których zobaczyłam Sweet Loli i Hime i zaraz zmieniłam o nich zdanie. :3
Czyli mamy tak:
- Lolita,
- Pastel Goth,
- Decora,
- Visual Kei,
- Hime Gyaru...
I... coś jeszcze? xD Na pewno coś się znajdzie. ^^"
No nic, postaram się jakoś to wszystko ogarnąć. Tyle pięknych rzeczy, a pieniążków brak. T.T
8 września 2013
Hej, ktoś mnie słyszy...?
Jest beznadziejnie, jest okropnie...
Hej, ktoś mnie słyszy...?
Ana, Ana, Ana, zabij mnie do cholery...
Nie mogę znaleźć swojego pamiętnika. Tego od złych myśli. W tym od dobrych są na razie dwa wpisy. Ten od złych jest chyba w połowie zapełniony, a nie mam go jakoś specjalnie długo.
LIFE IS NOT BEAUTIFUL... LIFE IS TOO HARD SO PLEASE KILL ME...
Hej, ktoś mnie słyszy...?
Znalazłam pamiętnik. Przeglądam go. Szukam pewnego dnia. Jest. 13.12.2012. 488 kcal w ciągu całego dnia. Byłam z siebie taka dumna. A teraz? Teraz jestem grubą świnią, która płacze i użala się nad swoim życiem.
Mama kazała mi go spalić. Powiedziała, że powrót do tych złych myśli będzie mnie tylko przytłaczać. Ale ja nie chcę pozbywać się tych wspomnień. One mnie tworzą, są częścią mnie.
Hej, ktoś mnie słyszy...?
Położyć się i zasnąć. Zapomnieć. Nie mieć snów. Obudzić się i o niczym nie myśleć. Brać życie takie, jakim jest. Czerpać z niego. To moje marzenia. A ja nie robię nic, żeby się spełniły. Jestem za słaba, nie wiem, jak się za to zabrać.
Hej, ktoś mnie słyszy...?
Chcę być po prostu szczęśliwa. Każdy chyba na to zasługuje. Dlaczego ja nie? Dlaczego wszystko musi mi zostać potem odebrane?
Aktualnie jestem pełna obaw. Chcę, żeby ktoś się o tym dowiedział i mi pomógł. Łzy już mi nie pomagają. Wypłakiwanie się nie uspokaja. Cholera, ludzie, tak bardzo mi źle.
Hej, ktoś mnie słyszy...?
Cisza...
7 września 2013
...
Żyletkę zgubiłam...
Nożyczek nie umiem dobrze przycisnąć...
Nóż jest w kuchni... A w pokoju siedzą moi rodzice...
Potrzebuję czegoś ostrego. I czegoś, co sprawi, że przestanę tak o wszystkim myśleć.
Ostatnio byłam u lekarza. Chyba jedynym moim organem, który jest zdrowy, jest moja wątroba....
Cholera, jakie to wszystko popierdolone...
Nożyczek nie umiem dobrze przycisnąć...
Nóż jest w kuchni... A w pokoju siedzą moi rodzice...
Potrzebuję czegoś ostrego. I czegoś, co sprawi, że przestanę tak o wszystkim myśleć.
Ostatnio byłam u lekarza. Chyba jedynym moim organem, który jest zdrowy, jest moja wątroba....
Cholera, jakie to wszystko popierdolone...
3 września 2013
Życzenia...
Po jaką cholerę wpieprzyłeś się w moje życie?!
Chciałeś dać mi chwile szczęścia, tylko po to, by mi je równie szybko odebrać?
Ty pieprzony gnoju!
Życzę ci, żeby spotkało cię to samo, skurwysynu! Żebyś poznał uczucie, kiedy cały świat wali ci się na głowę. Kiedy oprócz licznych chorób, stanów depresyjnych, zostawia cię jeszcze ktoś, na kim ci zależało. Chcę, żebyś nie miał nikogo ani niczego, oprócz obaw i łez. Chcę, żeby twoim jedynym towarzyszem była samotność, która przyjdzie do ciebie po pięknych momentach nieopisanego szczęścia, w którym będą uczestniczyć twoi przyjaciela i... ona...
Ty nie masz płakać. Ty masz wyć z rozpaczy, tak jak ja.
Mam ochotę rozszarpać twoje serce, o ile w ogóle je posiadasz...
Rozdeptać twoją głowę, by do umysłu nigdy nie przyszła ci myśl o zranieniu kogoś.
Nie wiem, czy cię kochałam. Na pewno mi na tobie zależało. Ale teraz, mam cię w dupie. Już się dla mnie nie liczysz. Teraz Ona jest najważniejsza. I to o Niej ciągle myślę. W tym całym popierdolonym życiu, w które ty dodatkowo się wpieprzyłeś, jedynie po to, by je jeszcze bardziej rozpierdolić, Ona zajmuje szczególne miejsce.
Życzę ci, żeby twoje życie zamieniło się w piekło. Jeszcze gorsze, niż to, przez które ja teraz przechodzę...
Informacja dla tych, którzy chcą mnie w przyszłości zranić: SPIERDALAJCIE!
Chciałeś dać mi chwile szczęścia, tylko po to, by mi je równie szybko odebrać?
Ty pieprzony gnoju!
Życzę ci, żeby spotkało cię to samo, skurwysynu! Żebyś poznał uczucie, kiedy cały świat wali ci się na głowę. Kiedy oprócz licznych chorób, stanów depresyjnych, zostawia cię jeszcze ktoś, na kim ci zależało. Chcę, żebyś nie miał nikogo ani niczego, oprócz obaw i łez. Chcę, żeby twoim jedynym towarzyszem była samotność, która przyjdzie do ciebie po pięknych momentach nieopisanego szczęścia, w którym będą uczestniczyć twoi przyjaciela i... ona...
Ty nie masz płakać. Ty masz wyć z rozpaczy, tak jak ja.
Mam ochotę rozszarpać twoje serce, o ile w ogóle je posiadasz...
Rozdeptać twoją głowę, by do umysłu nigdy nie przyszła ci myśl o zranieniu kogoś.
Nie wiem, czy cię kochałam. Na pewno mi na tobie zależało. Ale teraz, mam cię w dupie. Już się dla mnie nie liczysz. Teraz Ona jest najważniejsza. I to o Niej ciągle myślę. W tym całym popierdolonym życiu, w które ty dodatkowo się wpieprzyłeś, jedynie po to, by je jeszcze bardziej rozpierdolić, Ona zajmuje szczególne miejsce.
Życzę ci, żeby twoje życie zamieniło się w piekło. Jeszcze gorsze, niż to, przez które ja teraz przechodzę...
Informacja dla tych, którzy chcą mnie w przyszłości zranić: SPIERDALAJCIE!
27 sierpnia 2013
Ciuszki i buciki
Hej, mam dziś zdecydowanie lepszy humor. :3
Ostatnio przyszły moje lolicie buciki:
Ostatnio przyszły moje lolicie buciki:
Kokardki są odczepiane. :3
A dzisiaj byłam z mamą w M1. Zjadłyśmy tam obiad i przeszłyśmy się po sklepach. Znalazłam naprawę śliczne ubrania. Przynajmniej mnie się podobają.^ ^
Sukienka w kocie główki. :3
Tu je lepiej widać.
Spódniczka w kropeczki. Nie mogłam nigdzie znaleźć
takiej fajnej z ćwiekami, więc wzięłam tę. Ale ta również
jest przeurocza. <3
I koszulka z żebrami. xD
Podsumowując, spędziłam bardzo miło dzień. A niedługo spotkam się z Gienią. Już nie mogę się doczekać. *u*
Etykiety:
BeatleStarr,
Lolita,
Pastel Goth,
platformy,
sukienka
26 sierpnia 2013
Anorektyczka?
Zewsząd atakują mnie reklamy o odchudzaniu. Sama szukam porad typu "Anorektyczki dla anorektyczek", zastanawiając się jednocześnie, czy jestem jedną z nich? Czy w ogóle mam czelność nazywać się anorektyczką? Psychicznie pewnie tak, ale moje ciało to jedna wielka porażka. Ludzie całkiem zdrowi, są chudsi ode mnie. Wszyscy są chudsi ode mnie. A ja jestem słaba.
Jest mi słabo i niedobrze. Mam ochotę pozbyć się z siebie jedzenia. Cholera, jak mi się kręci w głowie. O co ci chodzi, gnojku?! Przecież jem! Jem i to za dużo...
Kupiłam dzisiaj strój na basen. Przeraził mnie rozmiar, który musiałam wybrać. Teraz siedzę i zupełnie nie odczuwam głodu. Mam odruch wymiotny, kiedy tylko pomyślę o jedzeniu, nie muszę nawet na nie patrzeć. Zobaczymy, ile wytrzymam. Mam nadzieję, że utrzyma się to długo. Najlepiej przez resztę życia.
Ostatnio jestem bardzo chorowita. Ale to na pewno nie przez to, na pewno nie. To nie wina Any, to moje ciało jest niedoskonałe.
Ale kiedyś będzie idealne. Będzie piękne i chude, chorobliwie chude...
Jest mi słabo i niedobrze. Mam ochotę pozbyć się z siebie jedzenia. Cholera, jak mi się kręci w głowie. O co ci chodzi, gnojku?! Przecież jem! Jem i to za dużo...
Kupiłam dzisiaj strój na basen. Przeraził mnie rozmiar, który musiałam wybrać. Teraz siedzę i zupełnie nie odczuwam głodu. Mam odruch wymiotny, kiedy tylko pomyślę o jedzeniu, nie muszę nawet na nie patrzeć. Zobaczymy, ile wytrzymam. Mam nadzieję, że utrzyma się to długo. Najlepiej przez resztę życia.
Ostatnio jestem bardzo chorowita. Ale to na pewno nie przez to, na pewno nie. To nie wina Any, to moje ciało jest niedoskonałe.
Ale kiedyś będzie idealne. Będzie piękne i chude, chorobliwie chude...
19 sierpnia 2013
Kusi mnie...
... żeby na twój post o treści "Jestem debilem xD" dodanym na facebooku, odpisać "Jesteś też skurwielem :*"
18 sierpnia 2013
Your worms eating my entrails...
Czuję się, jakby Twój słodziutki pocałunek, tak naprawdę zasiał głęboko we mnie jajeczka, z których wykluły się larwy. I one teraz powolutku, kęs za kęsem, wyżerają moje wnętrzności. To tak cholernie boli, a Ty nic o tym nie wiesz. O moim bólu, o tym, że teraz potrafię mocniej przycisnąć ostrze do skóry... I kiedyś nadejdzie dzień, w którym przycisnę je na tyle mocno, by pozbawiło mnie życia. I to będzie Twoja wina, gnojku.
8 sierpnia 2013
My body, my history...
Nienawidzę swojego ciała.
Zaczęło się jakoś w podstawówce i o ile kończyło się na niewinnym: "Jestem za gruba", teraz przerodziło się w szczerą niechęć, a właściwie to nienawiść. Za każdym razem, kiedy mijam cokolwiek, co odbija świat, wzdrygam się ze wstrętem, dostrzegając swoje odbicie.
W podstawówce nie brałam się za siebie. Narzekałam, że jestem gruba, ale nie robiłam nic, żeby jakoś to zmienić. Nie wiedziałam jak...
Nie pamiętam, jak to było w gimnazjum, ale jakoś przez nie przebrnęłam. Miałam dużo miłych znajomych i wspaniałą przyjaciółkę, z którą spotykam się do dziś.
W trzeciej klasie zaczęła się stopniowo rozwijać moja depresja, ale jej apogeum to początek liceum. Na początku nie miałam praktycznie nikogo, z kim mogłabym porozmawiać. Wracałam ze szkoły do domu, po to, by odrobić lekcje, zjeść kilka malutkich batoników (to był mój obiad) i resztę czasu spędzić na płakaniu w poduszkę.
Kiedy trafiłam w lutym do szpitala, miałam już dwie życzliwe osoby w liceum i czterdzieści siedem kilogramów wagi. Ale jak wiedzą czytelnicy mojego bloga, nie trafiłam tam z powodu anoreksji. Powtórzę się: miałam zapalenie opon mózgowych i zapalenie mózgu jednocześnie. W szpitalach łącznie spędziłam dwa miesiące. W jednym schudłam do czterdziestu pięciu kilogramów. Kiedy trafiłam do drugiego, po oddziale rozeszło się pytanie: "Na co jest ta nowa?" i odpowiedź: "Na pewno na anoreksję". Mylili się.
Przez to, że nie dostarczałam swojemu organizmowi jedzenia przez aż dwa tygodnie, w drugim szpitalu pochłaniałam wszystko, a nawet zbyt wiele. Wyszłam z czterdziestoma dziewięcioma kilogramami.
Już wtedy wydawałam się sobie okropna.
Zaczęłam szukać porad dla Motylków (dziewczyn z ruchu Pro-Ana), ograniczać jedzenie, liczyć kalorie. Byłam ważona na każdej wizycie u lekarza. Waga spadała. Ale tylko o gramy. Czterdzieści osiem. Postawiłam sobie za cel najpierw czterdzieści pięć, a potem czterdzieści.
Nie udało mi się. Poddałam się. I przytyłam. Ważę powyżej pięćdziesięciu, jak nic. Nie jestem już ważona na wizytach. Najwidoczniej lekarka boi się, że spanikuję.
Ale to nie jest jeszcze koniec, ponieważ teraz moim celem jest trzydzieści osiem kilogramów.
Nie chcę płakać, stojąc przed lustrem. Nie chcę się siebie brzydzić. Chcę siebie kochać. Chcę być swoim przyjacielem.
Kiedy ograniczałam jedzenie, często pojawiały się zawroty głowy, czarne plamki tańczyły przed oczami, zatykały się uszy. Nieprzyjemny stan, ale dawał mi świadomość, że idę w dobrym kierunku.
Teraz nic takiego się nie dzieje.
Dostarczam organizmowi potrzebne produkty, a on chce więcej i więcej. Kiedyś nienawidził jedzenia.
Moje ciało teraz kocha jeść, a ja z tego powodu coraz bardziej je nienawidzę...
Zaczęło się jakoś w podstawówce i o ile kończyło się na niewinnym: "Jestem za gruba", teraz przerodziło się w szczerą niechęć, a właściwie to nienawiść. Za każdym razem, kiedy mijam cokolwiek, co odbija świat, wzdrygam się ze wstrętem, dostrzegając swoje odbicie.
W podstawówce nie brałam się za siebie. Narzekałam, że jestem gruba, ale nie robiłam nic, żeby jakoś to zmienić. Nie wiedziałam jak...
Nie pamiętam, jak to było w gimnazjum, ale jakoś przez nie przebrnęłam. Miałam dużo miłych znajomych i wspaniałą przyjaciółkę, z którą spotykam się do dziś.
W trzeciej klasie zaczęła się stopniowo rozwijać moja depresja, ale jej apogeum to początek liceum. Na początku nie miałam praktycznie nikogo, z kim mogłabym porozmawiać. Wracałam ze szkoły do domu, po to, by odrobić lekcje, zjeść kilka malutkich batoników (to był mój obiad) i resztę czasu spędzić na płakaniu w poduszkę.
Kiedy trafiłam w lutym do szpitala, miałam już dwie życzliwe osoby w liceum i czterdzieści siedem kilogramów wagi. Ale jak wiedzą czytelnicy mojego bloga, nie trafiłam tam z powodu anoreksji. Powtórzę się: miałam zapalenie opon mózgowych i zapalenie mózgu jednocześnie. W szpitalach łącznie spędziłam dwa miesiące. W jednym schudłam do czterdziestu pięciu kilogramów. Kiedy trafiłam do drugiego, po oddziale rozeszło się pytanie: "Na co jest ta nowa?" i odpowiedź: "Na pewno na anoreksję". Mylili się.
Przez to, że nie dostarczałam swojemu organizmowi jedzenia przez aż dwa tygodnie, w drugim szpitalu pochłaniałam wszystko, a nawet zbyt wiele. Wyszłam z czterdziestoma dziewięcioma kilogramami.
Już wtedy wydawałam się sobie okropna.
Zaczęłam szukać porad dla Motylków (dziewczyn z ruchu Pro-Ana), ograniczać jedzenie, liczyć kalorie. Byłam ważona na każdej wizycie u lekarza. Waga spadała. Ale tylko o gramy. Czterdzieści osiem. Postawiłam sobie za cel najpierw czterdzieści pięć, a potem czterdzieści.
Nie udało mi się. Poddałam się. I przytyłam. Ważę powyżej pięćdziesięciu, jak nic. Nie jestem już ważona na wizytach. Najwidoczniej lekarka boi się, że spanikuję.
Ale to nie jest jeszcze koniec, ponieważ teraz moim celem jest trzydzieści osiem kilogramów.
Nie chcę płakać, stojąc przed lustrem. Nie chcę się siebie brzydzić. Chcę siebie kochać. Chcę być swoim przyjacielem.
Kiedy ograniczałam jedzenie, często pojawiały się zawroty głowy, czarne plamki tańczyły przed oczami, zatykały się uszy. Nieprzyjemny stan, ale dawał mi świadomość, że idę w dobrym kierunku.
Teraz nic takiego się nie dzieje.
Dostarczam organizmowi potrzebne produkty, a on chce więcej i więcej. Kiedyś nienawidził jedzenia.
Moje ciało teraz kocha jeść, a ja z tego powodu coraz bardziej je nienawidzę...
6 sierpnia 2013
Chcę...
Chcę paść i już nie wstać...
Chcę zasnąć i już się nie obudzić...
Chcę umrzeć i... proszę... niech nikt nie wyświadcza mi "przysługi" i nie przywraca mnie do tego beznadziejnego życia...
Chcę zasnąć i już się nie obudzić...
Chcę umrzeć i... proszę... niech nikt nie wyświadcza mi "przysługi" i nie przywraca mnie do tego beznadziejnego życia...
1 sierpnia 2013
Just A Car Crash Away...
Chcę zapomnieć...
Tak bardzo chcę zapomnieć.
Chcę, żeby ktoś wymazał mi pamięć gumką, jak ściera się rysunek. Parę ruchów i już nie ma śladu po wspomnieniach.
Chcę być kukłą bez uczuć...
Nie chcę już nigdy więcej wiedzieć, jak to jest być zranionym... Nigdy więcej...
by me...
Tak bardzo chcę zapomnieć.
Chcę, żeby ktoś wymazał mi pamięć gumką, jak ściera się rysunek. Parę ruchów i już nie ma śladu po wspomnieniach.
Chcę być kukłą bez uczuć...
Nie chcę już nigdy więcej wiedzieć, jak to jest być zranionym... Nigdy więcej...
Głupia nadzieja. I głupia ja, że wciąż nią żyję.
Ale... gdyby nie ona, to co by mnie przy życiu trzymało?
Ale... gdyby nie ona, to co by mnie przy życiu trzymało?
Miłość
jest niebezpieczna dla mojego malutkiego serduszka... Miłość jest
niebezpieczna dla mojego malutkiego serduszka... Miłość jest niebe...
Ojej... pokruszyło się serduszko...
Nie chcę więcej płakać przy tej piosence...
A mimo to, ciągle jej słucham...
Cholerna masochistka...
A mimo to, ciągle jej słucham...
Cholerna masochistka...
To jest tak, że z drugiej strony słucham jej właśnie po to, żeby płakać...
Chcę, żeby łzy spłynęły na skrawki mojego zranionego serca, zmyły z nich krew...
Może trochę złagodziły ból?
Ostatnio śniło mi się, że jakiś mężczyzna podcina żyły przy moich nadgarstkach...
A ja mimo to, cholera jasna, żyłam!
Chciałeś się mną pobawić?
Szukałeś pocieszenia?
A może chciałeś się na mnie wyżyć, bo sam wcześniej zostałeś przez kogoś porzucony?
Nie wiem...
Wiem za to, że cholernie za Tobą tęsknię.
I dałabym sobie żyły podciąć za jeszcze kilka minut bycia z tobą.
Uczucia tego przepełniającego mnie szczęścia.
To byłoby świetne rozwiązanie.
Bo gdybyś po tym wszystkim znowu odszedł, ja...
Po prostu bym się wykrwawiła...
28 lipca 2013
Nowe platformy, trudny wybór...
Witajcie, kochani. ;3 Trochę Was przybyło, co mnie bardzo cieszy. ^^
Udało mi się ostatnio dorwać na Allegro nowiutkie platformy Demonii. Nie mają żadnych rys czy innych śladów, a dałam za nie śmieszne pieniądze w porównaniu z oryginalną ceną (ok. 400 zł).
I mam jeszcze pewien dylemat. Ponieważ planuję kupić perukę, by nosić ją do stylizacji w stylu Pastel Goth.
Która lepsza? Miętowa czy fioletowa:
Udało mi się ostatnio dorwać na Allegro nowiutkie platformy Demonii. Nie mają żadnych rys czy innych śladów, a dałam za nie śmieszne pieniądze w porównaniu z oryginalną ceną (ok. 400 zł).
I mam jeszcze pewien dylemat. Ponieważ planuję kupić perukę, by nosić ją do stylizacji w stylu Pastel Goth.
Która lepsza? Miętowa czy fioletowa:
24 lipca 2013
4 lipca 2013
Zaczynam się przyzwyczajać...
...do smaku łez. A może już dawno się do tego przyzwyczaiłam?
Czy jest w moim życiu jakiś facet, przez którego nie płakałam? Nie, nie ma. Mogłabym ich nawet wszystkich wymienić. Ale to nie ma sensu.
Kto płakałby po mojej śmierci? Rodzice? Tak. Reszta rodziny? Tak. Przyjaciele? Na pewno nie. Obecnie przyjaciele mają mnie w dupie. I właśnie mi to pokazują.
Nie wiem już nawet, co pisać. Mam ochotę wrzeszczeć. Co ja takiego niby zrobiłam, że na każdym kroku coś musi wyjść nie tak, że nic mi w życiu nie wychodzi, że nie mogę być szczęśliwa?
Niby każdy na to zasługuje. A mnie to omija szerokim łukiem.
Dziękuję. W życiu mnie już nie ma. Nie wiem, kiedy wrócę. I czy w ogóle to nastąpi...
Czy jest w moim życiu jakiś facet, przez którego nie płakałam? Nie, nie ma. Mogłabym ich nawet wszystkich wymienić. Ale to nie ma sensu.
Kto płakałby po mojej śmierci? Rodzice? Tak. Reszta rodziny? Tak. Przyjaciele? Na pewno nie. Obecnie przyjaciele mają mnie w dupie. I właśnie mi to pokazują.
Nie wiem już nawet, co pisać. Mam ochotę wrzeszczeć. Co ja takiego niby zrobiłam, że na każdym kroku coś musi wyjść nie tak, że nic mi w życiu nie wychodzi, że nie mogę być szczęśliwa?
Niby każdy na to zasługuje. A mnie to omija szerokim łukiem.
Dziękuję. W życiu mnie już nie ma. Nie wiem, kiedy wrócę. I czy w ogóle to nastąpi...
14 maja 2013
Babcia Nika
Tak, stało się. Nika dołączyła do grona seniorów.
Zacznijmy od początku. Pojechałam do szkoły. Na chemię.
Chemii nie było. Myślałam, że się wścieknę. Było ciepło, a ja byłam zmęczona,
ale musiałam jeszcze pojechać do prababci. Pogadałyśmy, dostałam czekolady, no i kasę:
Czekolady z Disneya. Bajer. xD
Nie chciało mi się wracać tramwajami, więc zamówiłam
taksówkę. A co! xD Wiecie, że pierwszy raz w życiu SAMA jechałam taksówką? xD
W domu, kiedy mama wróciła z pracy, poszłyśmy razem na
pocztę, gdzie odebrałam paczkę od Gieni:
Kartka, oprócz życzeń, zawiera również rysunek kadru z Trudnych Spraw, gdzie możemy zobaczyć
zapłakanego Shindy’ego, a pod nim napis „Shindy (wiecznie młody): Kocha Nikę i
chce jechać do Polski, ale zepsuła mu się hulajnoga” xD Gienia, kocham Cię!
<3
Potem z mamą na lody w McDonald’s. W drodze powrotnej
zaproponowała, że mi coś zaśpiewa, a ja na to: „Okej, w takim razie Anli
Pollicino – Anonymous. Mama zaczęła
coś zmyślać, że „Anonimus, anonimus, a może nie mus?”. Zaproponowałam, by
zaśpiewała Time tego samego zespołu. „It’s
time, it’s time!”, a potem śmiałyśmy się z tego, jak to śpiewają stare babcie w
kościele. xD Dalej sama śpiewałam You
Spin Me Round, a potem weszłyśmy do mieszkania.
No a w sobotę czeka mnie przyjęcie. Mam nadzieję, że wszyscy
będą się dobrze bawić...
Etykiety:
Anli Pollicino,
BeatleStarr,
prezent,
Shindy,
urodziny
12 maja 2013
Reituki - czyli herezje Niki, za które fanki spalą ją na stosie ^^
Od bardzo dawna zastanawia mnie fenomen tego pairingu w yaoi, które opisują losy muzyków z zespołu the GazettE. Sam fenomen the GazettE również mnie zastanawia, ale teraz nie o tym.
1) Typowe Reituki:
a) Ruki - ciamajdowate, urocze uke, które - mimo iż jest od jakiegoś czasu dorosłym facetem - posiada oczka, główkę, rączki, usteczka, włoski, bioderka, a wszystko to łączy się w niewinne, aczkolwiek seksowne ciałko. Ma skłonności do piszczenia i innych irytujących zachowań.
b) Reita - prawdziwy facet, świadczy o tym to, że ma oczy, włosy, ręce i umięśnione ciało, które pożąda Rukiś, lecz boi się do tego przyznać. Ma ogromną ochotę na bezbronne, drobniutkie ciałko Rukisia, ale wie, że "Maleństwu" (tfu! >.<) należy się również trochę czułości, więc chroni go i opiekuje się nim.
2) the GazettE w liceum (również typowy szablon opowiadania):
a) Ruki - prawdziwy bad boy, który ubiera się na czarno i maluje oczy kredką. Ma w dupie regulamin szkolny i zamiast w mundurku zapiernicza do szkoły w obcisłych poszarpanych rurkach i skórzanej kurtce. Jego nadgarstki zdobią pieszczochy, a z szyi zwisają liczne łańcuszki. Oczywiście nie ponosi za to żadnych konsekwencji, najwidoczniej wszyscy nauczyciele w szkole są niewidomi. Dyrektor również. Oczywiście nasze "Maleństwo" jest nowe w szkole.
b) Ruki spotyka Kaia. Opis dołeczków bruneta. Kai oprowadza go po szkole.
c) Ruki poznaje Uru i Aoi'ego. Para homo, którzy bez skrępowania obnoszą się ze swoją miłością.
d) Pojawia się REITA! Jeżeli myśleliście, że Ruki osiągnął szczyt bedbojstwa, muszę Was zawieść - Reita go pobił.
e) Och, jakie to smutne, nasze gołąbeczki nie przypadły sobie do gustu.
f) Oczywiście potem muszą przejrzeć na oczy i zakochać się w sobie.
g) Nasza "piękna" para przeżywa parę perypetii, kłócą się, ale ostatecznie wszystko kończy się happy endem, a Rukiś i Akiś zostają ze sobą foreva.
Ale spróbujcie tylko napisać Reituhę. Tak nie można, ten pairing przeczy przecież wszelkim prawom. I bądź tu człowieku oryginalny...
Pozostaje jeszcze sprawa Kaia. Nasz kochany lider jest albo sam, albo hetero, albo łaskawie połączy się go z Miyavim. A dlaczego? "Bo nie lubię Kaia", "Bo nie lubię pairingów z Kaim i tyle" - takie padają wyjaśnienia.
Jak więc to się dzieje, że najnudniejszy i najbardziej beznadziejny pairing z the GazettE cieszy się taką popularnością? Nie wiem.
Na drugim miejscu moich znienawidzonych pairingów jest - uwaga - Aoiha! Tak za to na pewno wszyscy mnie zhejcą. Nie dość, że nie cierpię banalnego Reituki, to jeszcze gardzę Aoihą! Toż to jedyne PRAWDZIWE pairingi w yaoi!
Fanki Jrocka uważają, że osoby, które wyzywają japońskich muzyków od pedałów są ograniczeni. Powiedzcie mi teraz: czy czytanie jedynie Reituki i ogólnie yaoi tylko o Gazetto nie jest ograniczeniem?
1) Typowe Reituki:
a) Ruki - ciamajdowate, urocze uke, które - mimo iż jest od jakiegoś czasu dorosłym facetem - posiada oczka, główkę, rączki, usteczka, włoski, bioderka, a wszystko to łączy się w niewinne, aczkolwiek seksowne ciałko. Ma skłonności do piszczenia i innych irytujących zachowań.
b) Reita - prawdziwy facet, świadczy o tym to, że ma oczy, włosy, ręce i umięśnione ciało, które pożąda Rukiś, lecz boi się do tego przyznać. Ma ogromną ochotę na bezbronne, drobniutkie ciałko Rukisia, ale wie, że "Maleństwu" (tfu! >.<) należy się również trochę czułości, więc chroni go i opiekuje się nim.
2) the GazettE w liceum (również typowy szablon opowiadania):
a) Ruki - prawdziwy bad boy, który ubiera się na czarno i maluje oczy kredką. Ma w dupie regulamin szkolny i zamiast w mundurku zapiernicza do szkoły w obcisłych poszarpanych rurkach i skórzanej kurtce. Jego nadgarstki zdobią pieszczochy, a z szyi zwisają liczne łańcuszki. Oczywiście nie ponosi za to żadnych konsekwencji, najwidoczniej wszyscy nauczyciele w szkole są niewidomi. Dyrektor również. Oczywiście nasze "Maleństwo" jest nowe w szkole.
b) Ruki spotyka Kaia. Opis dołeczków bruneta. Kai oprowadza go po szkole.
c) Ruki poznaje Uru i Aoi'ego. Para homo, którzy bez skrępowania obnoszą się ze swoją miłością.
d) Pojawia się REITA! Jeżeli myśleliście, że Ruki osiągnął szczyt bedbojstwa, muszę Was zawieść - Reita go pobił.
e) Och, jakie to smutne, nasze gołąbeczki nie przypadły sobie do gustu.
f) Oczywiście potem muszą przejrzeć na oczy i zakochać się w sobie.
g) Nasza "piękna" para przeżywa parę perypetii, kłócą się, ale ostatecznie wszystko kończy się happy endem, a Rukiś i Akiś zostają ze sobą foreva.
Ale spróbujcie tylko napisać Reituhę. Tak nie można, ten pairing przeczy przecież wszelkim prawom. I bądź tu człowieku oryginalny...
Pozostaje jeszcze sprawa Kaia. Nasz kochany lider jest albo sam, albo hetero, albo łaskawie połączy się go z Miyavim. A dlaczego? "Bo nie lubię Kaia", "Bo nie lubię pairingów z Kaim i tyle" - takie padają wyjaśnienia.
Jak więc to się dzieje, że najnudniejszy i najbardziej beznadziejny pairing z the GazettE cieszy się taką popularnością? Nie wiem.
Na drugim miejscu moich znienawidzonych pairingów jest - uwaga - Aoiha! Tak za to na pewno wszyscy mnie zhejcą. Nie dość, że nie cierpię banalnego Reituki, to jeszcze gardzę Aoihą! Toż to jedyne PRAWDZIWE pairingi w yaoi!
Fanki Jrocka uważają, że osoby, które wyzywają japońskich muzyków od pedałów są ograniczeni. Powiedzcie mi teraz: czy czytanie jedynie Reituki i ogólnie yaoi tylko o Gazetto nie jest ograniczeniem?
9 maja 2013
Chciałabym zniknąć...
Co zrobić, kiedy anoreksja zabija Cię za wolno? - oto poradnik, którego potrzebuję.
Przyjaciel czasami jak nikt inny potrafi zniszczyć humor.
Teraz nie mam na nic ochoty. I nie chcę wracać do tej przeklętej szkoły. Tam nie mam nikogo.
Z lekami mam poczekać jeszcze trzy miesiące. Wtedy albo mi zmieni, albo będę mogła je odstawić.
Od kilku dni jem mniej. Może nareszcie się uda. Zwłaszcza, że mam nowy cel: 38 kg.
Najgorsze jest to, że przyjedzie mama i będzie obiad...
Chciałabym nagle zniknąć. Na każdym kroku dostrzegam jedynie to, że nie jestem nikomu potrzebna.
Teraz siedzę i czuję ten wspaniały stan głodu. Zaczynam na nowo lubić to uczucie.
Przyjaciel czasami jak nikt inny potrafi zniszczyć humor.
Teraz nie mam na nic ochoty. I nie chcę wracać do tej przeklętej szkoły. Tam nie mam nikogo.
Z lekami mam poczekać jeszcze trzy miesiące. Wtedy albo mi zmieni, albo będę mogła je odstawić.
Od kilku dni jem mniej. Może nareszcie się uda. Zwłaszcza, że mam nowy cel: 38 kg.
Najgorsze jest to, że przyjedzie mama i będzie obiad...
Chciałabym nagle zniknąć. Na każdym kroku dostrzegam jedynie to, że nie jestem nikomu potrzebna.
Teraz siedzę i czuję ten wspaniały stan głodu. Zaczynam na nowo lubić to uczucie.
6 maja 2013
Ważę chyba 100 kg...
Jest beznadziejnie. Dietę, polegającą na ograniczaniu jedzenia, które miało doprowadzić do głodówek, diabli wzięli. Zjadanie kilku batonów dziennie to u mnie norma. Jeśli doliczymy do tego kalorie z normalnego jedzenia, to nawet nie chcę myśleć, ile pochłaniam.
Wyglądam okropnie. Tak samo się też czuję.
Myślę, że to wina antydepresantów. Muszę poprosić lekarza, by mi je zmieniła. Wolę już mieć depresję, niż się tak obżerać. Przez to czuję się jeszcze gorzej. I to niby jest dla mojego dobra?
Wyglądam okropnie. Tak samo się też czuję.
Myślę, że to wina antydepresantów. Muszę poprosić lekarza, by mi je zmieniła. Wolę już mieć depresję, niż się tak obżerać. Przez to czuję się jeszcze gorzej. I to niby jest dla mojego dobra?
Gdzie te czasy, kiedy jedzenie było przykrym obowiązkiem?
15 kwietnia 2013
Dlaczego?
Albo jesteś bardzo wrażliwy, wiedziałeś, że ten związek nie ma przyszłości i nie chciałeś cierpieć, albo jesteś zwykłą pizdą.
Zastanawia mnie tylko, dlaczego? Co ci to dało? Zabawa ludzkimi uczuciami naprawdę sprawia tyle przyjemności?
Jestem ciekawa, co sobie myślałeś. Kiedy się poznaliśmy. Kiedy rozmawialiśmy. Kiedy usuwałeś mnie ze znajomych. "Rozjebałem dziewczynie życie. Może przeze mnie będzie chciała je zakończyć... Ale mam to w dupie, bo jestem zimnym chujem"?
I jeszcze to pierdolenie: "Masz uśmiech jak anioł", "Jesteś taka piękna", "Mam kilku przyjaciół na całe życie. Ty jesteś jednym z nich. Chcę się tobą zaopiekować", "Cieszę się, że cię poznałem" i wreszcie to zakłamane "Kocham cię". Po co to wszystko było, do cholery?!
A byłeś taki uroczy... Nadal ciężko mi w to uwierzyć... Jak to pozory mogą człowieka zmylić.
I życzę ci, "kochanie", z całego mojego zranionego serduszka, żeby ktoś ci kiedyś zrujnował psychikę, żebyś cierpiał, tak jak ja teraz. Żebyś spotkał na swojej drodze jakąś zimną koreańską zdzirę, która zabawi się tobą w ten sam sposób, co ty mną. Da ci nadzieję, uszczęśliwi, a potem ci to brutalnie zabierze. Odejdzie i zostawi po sobie tylko wspomnienia, piękne słowa w skrzynce mailowej i ranę w sercu.
Zastanawia mnie tylko, dlaczego? Co ci to dało? Zabawa ludzkimi uczuciami naprawdę sprawia tyle przyjemności?
Jestem ciekawa, co sobie myślałeś. Kiedy się poznaliśmy. Kiedy rozmawialiśmy. Kiedy usuwałeś mnie ze znajomych. "Rozjebałem dziewczynie życie. Może przeze mnie będzie chciała je zakończyć... Ale mam to w dupie, bo jestem zimnym chujem"?
I jeszcze to pierdolenie: "Masz uśmiech jak anioł", "Jesteś taka piękna", "Mam kilku przyjaciół na całe życie. Ty jesteś jednym z nich. Chcę się tobą zaopiekować", "Cieszę się, że cię poznałem" i wreszcie to zakłamane "Kocham cię". Po co to wszystko było, do cholery?!
A byłeś taki uroczy... Nadal ciężko mi w to uwierzyć... Jak to pozory mogą człowieka zmylić.
I życzę ci, "kochanie", z całego mojego zranionego serduszka, żeby ktoś ci kiedyś zrujnował psychikę, żebyś cierpiał, tak jak ja teraz. Żebyś spotkał na swojej drodze jakąś zimną koreańską zdzirę, która zabawi się tobą w ten sam sposób, co ty mną. Da ci nadzieję, uszczęśliwi, a potem ci to brutalnie zabierze. Odejdzie i zostawi po sobie tylko wspomnienia, piękne słowa w skrzynce mailowej i ranę w sercu.
11 kwietnia 2013
Lalalala love is dead...
Błagam, błagam, błagam, niech mnie ktoś zabije... Albo chociaż przytuli. Tak bardzo tego potrzebuję. Dlaczego najpiękniejsza rzecz w życiu musi tak cholernie boleć? Dlaczego to chwilowe szczęście ciągnie za sobą cały arsenał cierpienia? Wreszcie, co ja takiego zrobiłam, że nie jest dane mi być tak naprawdę szczęśliwą?
LIFE IS NOT BEAUTIFUL... PLEASE... KILL ME...
Tatsuro, wiem, że jesteś bossem, ale ten jeden jedyny raz się pomyliłeś: Azjatom również nie można ufać...
2 kwietnia 2013
Cute boy *.*
Nika wreszcie jest szczęśliwa! A dlaczego? Ponieważ poznała cudowną osobę. A zatem, panie i panowie: pierwszy chłopak Niki pochodzi z Korei Południowej. ^^ Tak, wiem, daleko. Ale to nam nie przeszkadza w rozmowach.
Nauczyłam się kilku koreańskich słów, jak "mama", "tata" oraz "kocham cię". :3
Wiecie, że w Korei już wszystko kwitnie? A u nas śnieg i Nika się prawie zabiła w swoich nowych butach (tak chodzę w nich po dworze, co by nauczyć się w nich chodzić xD). Pokazałam Lee swój widok za oknem. U nich jest teraz tak pięknie. Widziałam na zdjęciu, które mi przesłał.
Nadal ciężko mi w to uwierzyć, ale jeśli to sen, jest piękny i nie chcę się z niego budzić.
Nauczyłam się kilku koreańskich słów, jak "mama", "tata" oraz "kocham cię". :3
Wiecie, że w Korei już wszystko kwitnie? A u nas śnieg i Nika się prawie zabiła w swoich nowych butach (tak chodzę w nich po dworze, co by nauczyć się w nich chodzić xD). Pokazałam Lee swój widok za oknem. U nich jest teraz tak pięknie. Widziałam na zdjęciu, które mi przesłał.
LIFE IS BEAUTIFUL! THANK YOU SO MUCH, MY SWEETIE. :*
SA LANG HAE ^^
Nadal ciężko mi w to uwierzyć, ale jeśli to sen, jest piękny i nie chcę się z niego budzić.
27 marca 2013
Moja torebka i RHSy *.*
Postanowiłam wziąć przykład z Shindy’ego i zanudzić Was
notką dotyczącą mojej torebki. xD
Moja torebka wygląda tak:
Jest w kształcie książki. Uwielbiam torebki, szczególnie te
nietypowe. Marzy mi się również w kształcie serduszka. :3
W środku mam taka maleńką kosmetyczkę:
Noszę w niej krem do rąk (mam bardzo wrażliwą skórę, która
pęka od zimna T.T), ochronną pomadkę do ust (tak, tak jak Shindy ;3) oraz
pilniczek do paznokci (uratował mi życie w szpitalu, gdzie nie można było mieć
tych ostro zakończonych…). Aha, i osobom, które również mają problemy ze skórą
bardzo polecam ten krem. Świetnie nawilża i chroni dłonie (Boże, jaka reklama
xD, no ale ten post ma być choć w minimalnym stopniu przydatny…)
Noszę również kalendarz:
Dostałam go od mamy. Ona ma identyczny. Są w nim zawarte
porady i dobre myśli, jak zaakceptować siebie, być szczęśliwym człowiekiem itd.
Noszę również portfel, który dostałam od rodziców, gdy…
kończyłam podstawówkę. xD Ale uwielbiam Snoopy’ego, więc sami wiecie. Poza tym
lubię ten portfel. ^^
A teraz moje nowe buciki, które przyszły do mnie wczoraj. ^^
Wyszłam w nich dzisiaj na spacer i... omal się nie zabiłam. Są bardzo wygodne, ale będę musiała nauczyć się w nich chodzić. W ogóle chodzenie w nich przypomina stąpanie po gąbkach. xD To przez to, że platforma jest z pianki.
Mój strój ze spaceru. :3
26 marca 2013
Co noszę w torebce... by Shindy
Hej, z tej strony Shindy. ^.^V
Skoro już włamałem się na bloga Niki, to coś naskrobię.
Zainspirowany filmikami dotyczącymi zawartości torebek, postanowiłem stworzyć coś podobnego i umieścić to na swoim blogu. Ale dlaczego nie umieścić by tego tutaj?
Moja torebka wygląda tak:
TOREBKA
Torebka jak to torebka.
Kenzo: Chciałem tylko zauważyć, że jest damska.
Nikt cię tu nie zapraszał! Wypierdalaj! >.<
Bardzo lubię tę torebkę. Dostałem ją od mamy...
Ke: Bo cię nie było stać, co nie?
Koleś nie wnerwiaj mnie! >.<
Ke: To podróba! Na stówę podróba!
Jeszcze jedno słowo...
W mojej torebce noszę:
JAKIEŚ TAKIE DZIWNE COŚ NA ALERGIĘ
Żeby oczy nie swędziały od pyłków...
Ke: Jakich pyłków, imbecylu?! Ziąb na dworze, śnieg na drzewach! Gdzie tu widzisz pyłki?!
Powiedziałem, że masz wypierdalać! =.="
ŁADOWARKA, MP3, BALSAM, POMADKA DO UST
Ke: Kurwa, to się nie dzieje... POMADKA DO UST?! No ale czego ja się spodziewałem po kimś, kto nosi damską torebkę? Fakt, że to podróba niczego nie zmienia.
To pomadka ochronna, jakbyś nie zauważył, deklu. Chroni usta przed zimnem.
Ke: Przed chwilą pierdoliłeś o jakiś pyłkach, a teraz nagle ci zimno?!
Zignorujmy go...
DUŻO, BARDZO DUŻO TABLETEK NA BÓL GARDŁA
Ke: No i po chuja ci tyle tabletek? Głosu i tak sobie tym nie poprawisz.
JAKIEŚ PIERDOŁY
Ke: Nie skomentuję. Nie dość, że syfi w naszym domu i przynosi jakieś gówna, to ma również burdel w torebce. =.=
MASECZKA NA RYJ I JAKIEŚ DZIWNE COŚ, NIE PAMIĘTAM CO...
Ke: Tak, zakryj tę swoją paskudną mordę!
PORTFEL
A taki sobie zwyczajny portfel.
Ke: Kurwa, jaki brudny!
=.=
PORTFEL NR 2
Mam tyle pieniążków, że w jednym się nie mieszczą. :3
Ke: Taa... Ale i tak skąpię na oryginał Louis Vuitton...
WNĘTRZE PORTFELA
Ke: Ale bida...
No, to wszystko. ^ ^ Mam nadzieję, że wam pomogłem.
Ke: Niby, kurwa, w czym? Zanudziłeś nas tylko...
Balsam oraz pomadka pięknie pachną i są bardzo wydajne.
Ke: Już pędzę kupić! =.=
Może uda mi się namówić Nikę by zrobiła podobny post. ^ ^
Ke: Najpierw musisz ją błagać o przebaczenie za to, że bez jej zgody wszedłeś na jej bloga.
To wszystko. Bai. :*
Subskrybuj:
Posty (Atom)